O śmierci Haliny i Zbigniewa K. z Olszy mówił cały Kraków. Małżonkowie zostali zamordowani przez syna. Zbrodnia rozegrała się na klatce schodowej bloku w którym od lat mieszkali. W czwartek odbył się ich pogrzeb.
Msza święta została odprawiona w parafii Dobrego Pasterza na Prądniku Czerwonym. To właśnie z tą parafią małżonkowie byli bardzo związani. Brali udział w życiu Kościoła, należeli do wielu grup formacyjnych, często jeździli na pielgrzymki.
– To byli żarliwi katolicy i wspaniali ciepli ludzie. Halinka opiekowała się wnukami, nigdy nikomu nie odmówiła pomocy. Chętnie zajmowała się także innymi dziećmi sąsiadów, gdy Ci akurat nie mieli dla nich opieki. Żal, że zmarli taką śmiercią, bardzo kochali swojego syna. Wiem, że on był chory – powiedziała jedna z przyjaciółek rodziny.
Nabożeństwo żałobne celebrowało ośmiu kapłanów. Halinę i Zbyszka przyszedł pożegnać tłum ludzi. To świadczy o tym, jak bardzo byli lubiani. Urny z prochami małżonków zostały złożone w grobie na Cmentarzu Batowickim.