Sąd Rejonowy w Myślenicach nie miał wątpliwości co do winy Janiny P. i wymierzył jej karę 10 miesięcy pozbawienia wolności. Kobieta nie trafi jednak do więzienia, bo kara została zawieszona na okres próby lat dwóch. Ma także zapłacić karę grzywny 1000 złotych, 2000 złotych nawiązki na fundacje. Przez 10 lat nie może również posiadać zwierząt.
Z kolei mężczyzna, który zabił psy został skazany na karę bezwzględnego więzienia, 10 miesięcy pozbawienia wolności, ma także zapłacić 2000 nawiązki na fundacje, przez 10 lat nie może posiadać zwierząt. Sąd odebrał mu także psa, którego posiadał.
Janina P. nie chciała z nami rozmawiać. Gdy tylko usłyszała, w jakiej sprawie przyszliśmy, natychmiast zatrzasnęła drzwi i przekręciła klucz.
– Świadek mówi o tym, że wycie i pisk psów było słychać w całej wsi, nie zabił od razu, długo konały ( …) Kobieta wskazuje miejsce, opowiada o całej sytuacji, jakby to była codzienność, dzień jak co dzień, nic wielkiego. Można by rzec, wiejska tradycja - opisują interwencje u Janiny P. inspektorzy z Fundacji Straż Obrony Praw Zwierząt, na swoim portalu na Facebooku.
– Pytana, dlaczego nie uśpiła zwierząt w humanitarny sposób lub nie poszukała im nowego domu, tłumaczy, że cała wieś mówi, że weterynarz nie uśpi zdrowych psów. Sama weterynarza nie zapytała. Zwróciła się za to o pomoc do polecanego "profesjonalisty". Przecież każdy tak tu robi od lat - piszą dalej inspektorzy.