Internetowa patologia rośnie w siłę
Na Facebooku trwa prawdziwa "obława" na kontrolerów. Jak grzyby po deszczu powstają strony i grupy, których twórcy i użytkownicy nie tylko informują o tym, gdzie aktualnie odbywają się kontrole biletów, ale także namawiają do publikowania zdjęć pracowników firmy zajmującej się wyłapywaniem "gapowiczów". Fotografie często opatrzone są wulgarnymi opisami, komentarzami, a wręcz namawianiem do linczu. Celowo nie podajemy nazw tych stron, gdyż nie zamierzamy promować patologicznych zachowań. Niestety to zjawisko ma już niepokojące skutki.
Liczne ataki na kontrolerów
W ostatnim czasie w Krakowie doszło do kilku niebezpiecznych incydentów, wskutek których poszkodowani zostali kontrolerzy biletów. W listopadzie zeszłego roku na przystanku tramwajowym "Politechnika" bandyci pobili kontrolera używając nie tylko własnych pięści, ale też... metalowej kuli ortopedycznej. Miesiąc wcześniej, w autobusie linii nr 337, została zaatakowana kontrolerka. Kobieta po uderzeniu w głowę trafiła do szpitala. Inny kontroler został pogryziony przez agresywną pasażerkę bez biletu. Do kolejnego ataku doszło zaledwie kilka dni temu. Tym razem napastnikiem okazał się Brytyjczyk, który odmówił okazania dokumentów i przeszedł do rękoczynów. W tym przypadku kontroler również trafił do szpitala.
Nie ma żadnych wątpliwości, że za takie zachowania nieuczciwych pasażerów w dużej mierze odpowiedzialni są administratorzy i użytkownicy wspomnianych grup. Osoby, które publikują przesycone nienawiścią wpisy, czują się bezkarne.
– Próbujemy zgłaszać grupy do administratorów Facebooka, jednak bez skutku - mówi w rozmowie z lokalnym portalem KRKnews rzecznik prasowy spółki Rewizor Piotr Wieczorek.
Nikt nie jest anonimowy w sieci
Warto jednak pamiętać, że w Internecie nikt nie jest anonimowy. Autorzy wpisów powinni brać pod uwagę, że mogą prędzej czy później zostać pociągnięci do odpowiedzialności i ponieść surowe konsekwencje swojego zachowania. W przypadku łamania prawa, ukrywanie się pod pseudonimem czy fałszywym imieniem i nazwiskiem nie daje pełnej anonimowości i może zaowocować tym, że pewnego dnia do drzwi takiego internauty zapuka policja.
- Na ten moment obserwujemy publikacje na okoliczność złamania RODO. Jeśli to nastąpi, wejdziemy na drogę prawną - dodaje Piotr Wieczorek w rozmowie z KRKnews.
Zgłaszanie tego typu publikacji na policję rozważa również Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie.