Bliscy podali ważną datę

Znany cukiernik nie żyje. Rodzina Piotra Michałka podjęła decyzję. "11 sierpnia zatrzymał się dla nas czas"

Rodzina Piotra Michałka, znanego cukiernika z Krakowa, który zmarł 11 sierpnia, podjęła decyzję, że będzie nadal prowadzić jego cukiernię. Jej ponowne otwarcie zaplanowano na 29 sierpnia, co jednak nie było łatwą decyzją. Jak napisali bliscy 63-latka, w dniu jego śmierci "zatrzymał się dla nich czas". Rodzina cukiernika ponadto dziękuje innym ludziom za wsparcie okazane w dniach żałoby.

Kraków. Piotr Michałek nie żyje. Rodzina będzie prowadzić cukiernię

Na 29 sierpnia wyznaczono ponowne otwarcie cukierni Piotra Michałka, który zmarł po ciężkiej chorobie w wieku 63 lat. Jego lokal jest znanym w Krakowie miejscem serwującym słodkie przysmaki, dlatego rodzina mężczyzny powzięła decyzję, że rodzinne tradycje powinny być kontynuowane, zwłaszcza że cukiernię założył w 1958 r. Wiesław Michałek, ojciec zmarłego. Bliscy cukiernika zdecydowali o kontynuowaniu działalności, mimo że jak sami piszą, "11 sierpnia świat się dla nich zatrzymał".

- Dla nas, jego rodziny, najważniejsze jest kontynuowanie tradycji. Od lat tata wprowadzał nas w szczegóły prowadzenia cukierni. Dla Dziadka i dla Taty priorytetem było utrzymanie jak najwyższej jakości produktów i tradycyjnego smaku. Razem z naszymi współpracownikami, spośród których część z nich praktykowała już za czasów naszego dziadka Wiesława, będziemy kontynuować rodzinną tradycję, niezmiennie oferując Państwu produkty najwyższej jakości z naturalnych składników - czytamy na profilu facebookowym cukierni. Dalsza część tekstu poniżej.

Pogrzeb Piotra Michałka słynnego krakowskiego cukiernika

Pogrzeb Piotra Michałka

Piotr Michałek został pochowany na cmentarzu parafialnym w Bieżanowie w środę, 14 sierpnia. Żegnali go nie tylko najbliżsi, ale również wielu mieszkańców miasta. Kondolencje rodzinie złożył też prezydent Krakowa Aleksander Miszalski.

- To są chwile ciężkie, smutne, ale także piękne i cudowne, bo Piotr jest już u Boga, jest już z Bogiem – powiedział w czasie uroczystości pogrzebowych ksiądz Janusz, najbliższy sąsiad cukiernika, dodając, że kiedy się mijali, mężczyzna zawsze miał ręką podniesioną do góry i pozdrawiał go szerokim, ciepłym uśmiechem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki