Morderstwo zaginionej Małgosi. Intymna relacja z księdzem i zwłoki 31-latki ułożone jak do modlitwy
Był 16 listopada 2010 r. Małgorzata Szabatowska, 31-letnia wówczas pracownica banku, jak zwykle udała się rano do pracy, wychodząc ze swojego mieszkania na krakowskim Kurdwanowie. Jest bowiem pracownicą sumienną, wypełniającą obowiązki rzetelnie i bez zaniedbań - nie lubi się spóźniać i nigdy tego nie robi. W pracy spędza normalny, spokojny dzień, a zaraz po niej udaje się w towarzystwie koleżanki do mieszkania. Tam kobiety żegnają się, a Małgosia ma w planie wyjście na zakupy. Od tego czasu kontakt z Małgosią się urwał. Kolejnego dnia nie pojawiła się w pracy, a zaniepokojona znajoma, która miała klucze do jej mieszkania, postanowiła sprawdzić, co stało się z 31-latką. Koleżanka od razu zauważyła, że drzwi lokum są zamknięte na zupełnie inny zamek niż ten, którego Małgosia używała. Wewnątrz wszystko wyglądało tak, jakby ktoś wyszedł z domu tylko na chwilę. Leżały też zakupy, które musiała dzień wcześniej zrobić młoda pracownica banku. Tylko po 31-latce nie było ani śladu.
Rozpoczęły się poszukiwania zaginionej mieszkanki Krakowa
Służby od razu rozpoczęły poszukiwania kobiety - w mieście rozwieszono plakaty, przesłuchiwano rodzinę, znajomych i przyjaciół Małgosi. Sprawę nagłośniły lokalne i ogólnopolskie media. Jednym z sygnałów, jakie otrzymali śledczy, była informacja od dwóch mężczyzn, którzy w dniu zaginięcia mieli widzieć na klatce schodowej 31-latki mężczyznę, który niósł ze sobą ciężki worek, a w nim coś, co kształtem przypominało ludzkie zwłoki. Wątku tego nie udało się jednak rozwinąć, udowodnić ani wyjaśnić.
Zwłoki 31-latki znaleziono w okolicach Zakrzówka
Dopiero 1 stycznia 2012 r. przypadkowy mężczyzna odnalazł zwłoki poszukiwanej Małgorzaty. To złomiarz, który zauważył wystającą z ziemi dłoń, a na niej zegarek. Przechodzień wziął zegarek, a dopiero po jakimś czasie przyznał policjantom, skąd go ma i wskazał miejsce ukrycia ciała. Badania szybko potwierdziły, że to poszukiwana Małgorzata Szabatowska. Miała złamane żebra i nos, jednak z powodu zaawansowanego rozkładu ciała, nie udało się ustalić przyczyny śmierci kobiety. Najbardziej zagadkowy był jednak sposób ułożenia zwłok: Małgosia leżała w pozycji modlitewnej.
Kontrowersyjna relacja Małgorzaty z księdzem Piotrem
W sprawie tajemniczego zaginięcia i śmierci 31-latki często przewija się wątek zagadkowej relacji kobiety z księdzem Piotrem. Małgorzata była z duchownym bardzo blisko, kapłan miał nawet dołożyć sporą część pieniędzy na zakup jej mieszkania w Krakowie. Kobieta zaprzeczała jednak, by łączyło ją z nim coś więcej niż przyjaźń, choć nikt specjalnie w to nie wierzył. Według portalu Interia, oboje zachowywali się jak para, a kilkanaście tygodni przed zniknięciem 31-latki, duchowny miał domagać się od niej zwrotu 50 tys. franków szwajcarskich. Zachowanie księdza po znalezieniu zwłok Małgosi od początku wydawało się śledczym podejrzane - duchowny nie uczestniczył w pogrzebie swojej rzekomej przyjaciółki, nie angażował się w poszukiwania i wydawał się być obojętny na całą sprawę. Miał jednak alibi - w czasie, gdy Małgosia zaginęła, miał przebywać za granicą w związku z robionym przez siebie doktoratem.
Krakowskie Archiwum X nadal pracuje nad sprawą 31-latki
Mimo upływu lat, krakowskie Archiwum X nie ustaje w próbach ustalenia, jak zginęła Małgorzata i kto przyczynił się do jej śmierci. Skrupulatnie zbierają i analizują wszelkie dowody w sprawie, a także wciąż apelują do każdego, kto mógłby mieć jakąkolwiek wiedzę w temacie tego zagadkowego morderstwa.
Źródło: Interia, Radio Zet
ZOBACZ TEŻ. Oto największe skandale w kościołach. Orgia w Dąbrowie Górniczej to tylko wierzchołek góry lodowej. GALERIA:
Polecany artykuł: