Do Grodzkiego Urzędu Pracy w Krakowie firmy posiadające siedzibę w mieście zgłosiły chęć przeprowadzenia zwolnień grupowych obejmujących 1857 osób - informuje "Gazeta Wyborcza". Skala zjawiska jest niepokojąca, ponieważ w całym poprzednim roku zwolnienia grupowe objęły około 2000 osób. Nieco uspokajający jest jednak fakt, że firmy często przeszacowują skalę redukcji zatrudnienia, która później okazuje się niższa od zakładanej na początku. Dodatkowo nie wszystkie zwolnienia muszą dotyczyć pracowników wykonujących swoje obowiązki w Krakowie, przedsiębiorstwa zarejestrowane pod Wawelem posiadają bowiem swoje oddziały w innych miejscach.
Jednym z takich przypadków jest szwajcarskie przedsiębiorstwo z branży finansowej UBS. "GW" ujawniła, że chce ono pożegnać 1200 pracowników, lecz większość z nich pracuje w warszawskim biurze. 145 osób chce natomiast pożegnać brytyjski gigant bankowy HSBC.
Pracownicy mają prawo obawiać się o sytuację na rynku pracy
Mimo negatywnych sygnałów bezrobocie w Krakowie wciąż pozostaje niskie. W styczniu stopa bezrobocia pod Wawelem wyniosła 2,1 proc., z kolei na jedną ofertę pracy przypada tylko siedmiu bezrobotnych, co daje szansę na szybsze niż w innych częściach Małopolski znalezienie płatnego zajęcia. Niemniej zwolnienia mogą w inny sposób wpływać na rynek pracy.
Pracownicy obawiają się pogorszenia swojej pozycji w odniesieniu do pracodawców. W konsekwencji może dojść między innymi do zahamowania tempa wzrostu płac. Pracownicy będą mieli trudniejszą pozycję negocjując wynagrodzenie lub inne benefity i muszą się liczyć z większymi wymaganiami ze strony zatrudniających.
Mapa biedy w Małopolsce. Tam jest najwyższe bezrobocie. W jednym regionie przekracza 12 proc.
