
Potrącenie 12-letniego Krzysia. Kierowca: "Jechałem wolno, nie widziałem chłopca"
W śledztwie 74-letni Roman J. nie przyznawał się do zarzutu spowodowania wypadku. Zdanie zmienił przed sądem i przyznał się do zarzucanego mu czynu. Kierowca tłumaczył, że feralnego dnia jechał po zakupy. Od 50 lat jeździł po drodze, gdzie rozegrał się dramat. Roman J. twierdził, że nie widział chłopca. Wyjaśnieniom oskarżonego przysłuchiwali się m.in. rodzice Krzysia. Oboje płakali. Przed sądem Roman J. przeprosił rodziców zmarłego chłopca za to, co się stało. Dodał, że w chwili zdarzenia jechał z "niewielką" prędkością. 12-letni Krzyś zmarł w olsztyńskim szpitalu po kilku dniach walki o życie.
Co przed sądem mówili świadkowie?
Przed sądem oprócz oskarżonego zeznawali również świadkowie wypadku. Jeden z nich stwierdził, chłopiec "został uderzony narożnikiem auta". Świadek wyszedł z samochodu i pobiegł do poszkodowanego, wezwał też pogotowie. Inny ze świadków mówił, że - według niego - Roman J. jechał z prędkością 70-80 km/h. Według świadków, 12-letni pieszy po zderzeniu z samochodem "wyleciał w powietrze” i upadł około 7 metrów od miejsca gdzie został potrącony. Ponadto, jak mówią świadkowie, nie było widać prób hamowania.
Odroczenie sądu
Oskarżony kierowca w chwili zdarzenia był trzeźwy, a auto sprawne technicznie. W piątek (28 marca) olsztyński sąd zdecydował o odroczeniu. Zeznawali ostatni świadkowie oraz rodzice Krzysia, będący w tej sprawie oskarżycielami posiłkowymi. Niezbędne jest uzupełnienie opinii biegłego. Następny termin wyznaczono na 9 maja, o godz. 10:30. Romanowi J. za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi kara do ośmiu lat więzienia.