Tragedia pod Ostródą. Małżeństwo zginęło w wypadku
Natalia i Dawid G., jak wspominają ich znajomi i sąsiedzi, to bardzo zgodne było małżeństwo. Niedawno wybudowali swój dom. Zrobili to własnymi rękoma, za ciężko zarobione pieniądze. - Dawid budował, a jego żona mu pomagała, w tym czasie urodziła się ich córeczka, długo na nią czekali - mówi reporterowi Super Expresu znajomy rodziny. - Coś musiało się złego wydarzyć, że on wjechał pod tą ciężarówkę. Może miał zawał jak jego ojciec w młodym wieku, może też po coś sięgał w aucie, oślepiło go słońce, szarpnął kierownicą i wjechał pod tego tira - dodaje mężczyzna. Dalsza część tekstu poniżej.
Do wypadku doszło w drodze powrotnej z Olsztyna?
Jak udało się nieoficjalnie dowiedzieć naszemu reporterowi, członkowie rodziny wybrali się w czwartek do Olsztyna. Mieli tam zrobić zakupy i odwiedzić lekarza. Natalia tydzień temu obchodziła swoje urodziny i chciała sobie coś z tej okazji kupić. Po załatwieniu spraw w Olsztynie cała trójka ruszył w doskonale sobie znaną drogę do domu.
Zmęczona Ola zasnęła od razu w swoim foteliku zainstalowanym na tylnej kanapie opla, a Natalia i Dawid podróżowali z przodu. Jechali spokojnie, bez pośpiechu, zapewne rozmawiali o swoich sprawach i wykończeniu swojego nowego domu.
Po przejechaniu około 60 kilometrów, gdy cała trójka minęła wieś Marwałd i zbliżyła się do jadącej z naprzeciwka ciężarówki, nagle ich samochód - jak wspomina jeden ze świadków wypadku - zakołysał się i bezwładnie skręcił wprost pod koła wielkiego pojazdu przewożącego żwir. Kierowca tira nie miał szans na zahamowanie samochodu i uniknięcie zderzenia. Wielka masa zestawu, rozerwała opla na części. Tego zderzenia nie dało się przeżyć.
Nikt nie był w stanie odebrać telefonów w aucie ofiar
Natalia i jej mąż Dawid zginęli od razu. Tylko cud sprawił, że wypadek przeżyła ich córeczka Ola. Dziewczynkę z wraku auta wydobyli strażacy i po zaopatrzeniu zabrał ją śmigłowiec ratowniczy do szpitala w Olsztynie. W momencie startu pilot na chwilą zawisł nad wrakiem samochodu, w którym zginęli rodzice dziewczynki.
- To wyglądało, jakby dusze zmarłych rodziców zatrzymały na chwilę ten wielki śmigłowiec i pożegnały tą małą - mówi świadek wypadku. Dalsza część tekstu poniżej.
Po tym wydarzyło się coś jeszcze. Gdy dziewczynka odleciała do szpitala w Olsztynie, we wraku auta zaczęły dzwonić telefony należące do Natalii i jej męża Dawida. - Nikt nie był w stanie ich odebrać. Pewnie dzwonili bliscy ofiar - wspomina z bólem jeden z ratowników.
Stan dziewczynki stabilny, ale poważny
Córeczka Natalii i Dawida G. jest pod opieką lekarzy z Olsztyna. U dziewczynki medycy mieli zdiagnozować krwiaka mózgu. Jak się dowiedzieliśmy, stan dziewczynki jest stabilny, ale jednak poważny.
Policja pod nadzorem prokuratury z Ostródy wyjaśnia okoliczności wypadku. W najbliższych dniach odbędą się sekcje zwłok małżeństwa, a po tym pogrzeb, na który zapowiedziało się już wielu ludzi. Dawid G. był znanym w okolicy zapaśnikiem i działaczem klubowym.
Rodzinom ofiar składamy najszczersze wyrazy współczucia.