Adwokat Paweł K. z Łodzi jest oskarżony o to, że 26 września 2021 roku na lokalnej drodze na trasie Barczewo–Jeziorany spowodował wypadek drogowy. Wracający z wesela influencerki mecenas kierował mercedesem. Paweł K. jechał ze swoją rodziną. Według aktu oskarżenia w pewnym momencie adwokat przekroczył podwójną linię ciągłą, zjechał na przeciwny pas i zderzył się z prawidłowo jadącym z przeciwka audi 80. Dwie podróżujące tym samochodem kobiety - matki młodego małżeństwa - zginęły. W ocenie Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Paweł K. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Sprawa stała się głośna, gdy mecenas powiedział, że ofiary jechały "trumną na kołach".
Proces łódzkiego adwokata. Sąd przesłuchał ratowników, którzy pracowali przy wypadku
W środę (7 czerwca) Sąd Rejonowy w Olsztynie kontynuował proces łódzkiego prawnika pod jego nieobecność. Stawili się wezwani przez sąd świadkowie: trzej ratownicy medyczni, którzy zostali skierowani na miejsce wypadku. Jeden z nich mówił, że gdy wraz z zespołem przyjechał do wypadku, kobiety w samochodzie audi nie dawały oznak życia. Stwierdził, że kierowca mercedesa mówił, że to "audi zajechało mu drogę". Według ratownika, kierowca mercedesa był nadzwyczaj spokojny, nie miał objawów paniki czy histerii.
Drugi ratownik wskazał, że kierowca mercedesa zapytany czy potrzebuje pomocy, odpowiedział, że nie chce jej. Mimo to ratownicy zabrali go do karetki, zbadali, ale nie zgłaszał jakichkolwiek dolegliwości. Ratownik mówił, że w dniu wypadku warunki na drodze były dobre. Trzeci ratownik, którego zespół przyjechał, gdy na miejscu były już inne służby, opowiadał, że udzielał pomocy dziecku i kobiecie z mercedesa. Dziecko zostało przekazano do szpitala dziecięcego w Olsztynie.
Córka jednej z ofiary wypadku zeznawała przed sądem
Sąd przesłuchał córkę jednej z ofiar. W wypadku zginęła jej matka i teściowa. Kobieta opowiadała, że feralnego dnia czekała na obie, bo miały przyjechać w odwiedziny. Gdy tylko dowiedziała się, że miały wypadek, natychmiast przyjechała na miejsce. Podkreśliła, że była bardzo zżyta z obiema, ponieważ pomagały jej i mężowi w codziennych sprawach. Opiekowały się dwójką dzieci. Jej matka pomagała też finansowo.
Podała, że w chwili wypadku kobiety jechały jej samochodem. Wskazała, że samochód kupiła z ogłoszenia w 2020 roku, a został on wyprodukowany w 1993 albo 1994 roku. Dodała, że auto po wypadku został zezłomowane.
Podczas środowej rozprawy zeznania miała składać żona Pawła K., ale nie stawiła się w sądzie. Kobieta złożyła wcześniej wniosek o przesłuchanie jej w miejscu zamieszkania. Kolejna rozprawa przed olsztyńskim sądem odbędzie się 14 czerwca.
Paweł K. nie przyznaje się do winy. Zszokował słowami o "trumnie na kółkach"
Oskarżony Paweł K. przed sądem nie przyznał się do winy. Na poprzedniej rozprawie mówił, że podróżował z żoną i 4-letnim synem. Wskazywał, że jechał do Jezioran po swoje rzeczy, których zapomniał zabrać m.in. dokumentów. Podkreślił, że podróż była spokojna i nie było sytuacji, która mogłaby go rozproszyć. Podkreślił, że panowały tego dnia idealne warunki jazdy. Wskazał, że nie jest w stanie odpowiedzieć, czy widział auto, którym podróżowały dwie kobiety. Mówił, że nie pamięta, by auto, którym kierował, zjechało na przeciwległy pas drogi. Wskazał, że jechał z prędkością 70 km/h.
Po wypadku adwokat powiedział, że ofiary jechały "trumną na kołach". Nagranie z takim stwierdzeniem zamieścił w internecie. Dodał też, że "niektórzy się cieszą, że kupili auto za 3 tys. zł" i doradzał, że lepiej wziąć kredyt, albo pożyczyć na lepszy samochód. Paweł K. opowiadał o wypadku także w telewizyjnych wywiadach. – A nie lepiej wziąć kredyt? Pożyczyć od kogoś kasę? Poczekać? Uzbierać? I kupić auto bezpieczne? – mówił na nagraniu.
Wypowiedź ta zbulwersowała opinię publiczną. Po medialnej burzy adwokat usunął nagranie ze swojego profilu, ale nadal można je odnaleźć w Internecie. W śledztwie okazało się także, że w organizmie adwokata wykryto śladowe ilości kokainy. Były one zbyt małe, aby prokuratura sformułowała zarzut prowadzenia auta pod wpływem narkotyków. Paweł K. pytany w wywiadzie telewizyjnym o obecność narkotyku w organizmie powiedział: "świadomie kokainy nie spożywałem nigdy". Prokuratura w czasie śledztwa zabezpieczyła majątek oskarżonego o wartości 300 tys. zł.