Groźna kolizja na S7. To "agresja drogowa"?
Proces Jarosława W. obwinionego o niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym toczy się przed Sądem Rejonowym w Olsztynie. W czwartek (2 lutego) miał zeznawać ostatni z wezwanych świadków. Z powodu jego nieobecności rozprawę odroczono do 6 marca. Do groźnej kolizji doszło w sierpniu 2022 r. na drodze ekspresowej S7 między Ostródą a Olsztynkiem. Seat, którym razem z kierowcą podróżowała żona i 4-letni synek został mocno uszkodzony, na szczęście nikomu nic się nie stało.
Sprawa stała się głośna po wpisie umieszczonym na portalu społecznościowym przez kierowcę rozbitego auta. Relacjonował on, że wpadł w poślizg, bo kierowca volkswagena zajechał mu złośliwie drogę i gwałtownie przyhamował. Prosił internautów o pomoc w namierzeniu tego kierowcy, bo odjechał on z miejsca zdarzenia.
Policja deklarowała wtedy, że nie będzie "przyzwolenia na agresję drogową", a jeżeli do zdarzenia doszło w wyniku agresywnego zachowania kierowcy volkswagena, to będzie on musiał liczyć się z surowymi konsekwencjami.
Policjanci z Olsztynka ustali, że volkswagen należy do firmy leasingowej i uzyskali dane osób, które go użytkowały. W efekcie skierowali do sądu wniosek o ukaranie za wykroczenie drogowe Jarosława W.
W ocenie policji, obwiniony nie zachował bezpiecznej odległości do - jadącego przed nim na tym samym pasie - seata. Nie zachował także szczególnej ostrożności podczas zmiany pasa ruchu na prawy i nie ustąpił pierwszeństwa kierowcy seata jadącemu po pasie, na który zamierzał wjechać. W dodatku, bezpośrednio po zmianie pasa gwałtownie hamował bez uzasadnionej przyczyny, zmuszając do takiego hamowania kierowcę seata. Wskutek tego pokrzywdzony stracił panowanie nad autem, kilkukrotnie uderzył w barierę energochłonną, odbił się od niej i zjechał na lewe pobocze.
Oskarżony nie przyznaje się do winy. Pokrzywdzony domaga się kary
Podczas procesu Jarosław W. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Wcześniej - przesłuchiwany przez policję - wyjaśniał, że nie był jedynym użytkownikiem volkswagena i nie kierował tym pojazdem w dniu kolizji na S7.
Po czwartkowej rozprawie pokrzywdzony kierowca seata powiedział dziennikarzom, że ma nadzieję, iż proces uda się zakończyć w najbliższym terminie. Jak mówił, ufa, że policja dobrze wytypowała sprawcę. Według niego zeznania ostatniego świadka, który jechał bezpośrednio za nim, powinny pozwolić na ustalenie, czy obwiniony jest osobą, która powinna zostać ukarana, czy nie.
- Chciałbym, żeby winny tego, co nas spotkało został ukarany i tego oczekuję od sądu i policji, że doprowadzą sprawcę tej kolizji do kary, która mu się po prostu należy - stwierdził. - Uważam, że powinien dostać maksymalną karę dopuszczalną przez kodeks. To by było dobre i dla mnie i społeczeństwa, ponieważ to, co zrobił jest w mojej opinii, zwyczajnie bandytyzmem na drodze - podkreślił pokrzywdzony.
Za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym kodeks wykroczeń przewiduje karę grzywny w wysokości do 30 tys. zł. Ponadto sąd może podjąć decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy.
Proces o agresję drogową na S7. Zdjęcia w poniższej galerii