Grotest Maru z Berlina tworzy teatr w przestrzeniach publicznych. Znakiem rozpoznawczym aktorów są sceny odgrywane na wysokości. Grupę tworzą nie tylko Niemcy, ale także artyści z Brazylii, Francji, Hiszpanii, Włoch, a nawet Polski. Do Olsztyna przyjechało sześć osób, na zaproszenie Teatru Jaracza w ramach Międzynarodowego Festiwalu Demoludy.
Zagrali - jak zawsze - bez słów, ale ich wyczyny sprawiły, że o występie Grotest Maru będzie w Olsztynie głośno jeszcze przez długi czas. Wystąpili w niedzielę, na koniec wydarzenia, ale już w piątek podczas instalacji scenografii wielu przechodniów mogło się zastanawiać, kim są ludzie wiszący przy oknach ratusza.
Podczas spektaklu widzowie co chwila przecierali oczy ze zdumienia. Aktorzy weszli na scenę, mieszając się wcześniej w tłum. Z okien urzędu miasta rozrzucali papiery, a nawet zablokowali ruch uliczny, leżąc przez chwilę na przejściu dla pieszych. Tłum wokół aktorów rósł z minuty na minutę. Większość widzów nawet nie miała pojęcia, że obserwuje spektakl teatralny.
Aktorzy co chwila szokowali widzów, ale jedno z wydarzeń nie było planowane. Jeden z aktorów, wiszący na uprzęży z pierwszego piętra, uderzył głową o wystający fragment elewacji. Znaczna część widzów nawet tego nie zauważyła, ale uderzenie było na tyle mocne, że aktor musiał przerwać występ. Niezbędna była pomoc ratowników, którzy wszystkie rany opatrzyli na miejscu.
Polecany artykuł: