Białostocki sąd apelacyjny w przyszłym tygodniu ogłosi wyrok w sprawie zabójstwa, do którego doszło w sierpniu 2021 roku w jednym z mieszkań w Giżycku na Mazurach. Według ustaleń śledztwa, oskarżony bywał agresywny, po alkoholu wszczynał w domu awantury, stosował wobec matki przemoc psychiczną i fizyczną. W nocy, której doszło do zabójstwa, matka i syn byli w domu sami, oboje byli pijani. Oskarżony miał matkę najpierw pobić, a potem udusić.
15 lat więzienia za zabójstwo matki w pierwszej instancji
Zdaniem śledczych, oskarżony po dokonaniu zbrodni poszedł spać, również następnego dnia nie poinformował nikogo o śmierci matki. Zamiast tego owinął ciało kobiety w folię malarską, po czym przełożył do wanny i przykrył stertą rzeczy; to zarzut znieważenia zwłok. Dopiero po czterech dniach od zbrodni policja otrzymała telefonicznie zgłoszenie, że w tym mieszkaniu, w łazience mogą być zwłoki kobiety zamordowanej przez syna.
Przed Sądem Okręgowym w Olsztynie oskarżony wyjaśniał, że w ogóle nie pamięta, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Zaprzeczył też, że znęcał się fizycznie nad matką. W pierwszej instancji zapadł wyrok 15 lat więzienia. Sąd przyjął, że sprawca działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa, za okoliczność łagodzącą uznał wcześniejszą niekaralność oskarżonego.
Polecany artykuł:
Syn "przysięga na duszę", że nie zabił matki. "Kochałem ją, byliśmy sobie najbliżsi"
Wyrok zaskarżyły obie strony. Proces odwoławczy rozpoczął się w listopadzie 2022 r. Oskarżony składał wtedy dodatkowe wyjaśnienia, sąd zdecydował też o konieczności przygotowania przez biegłych dodatkowej opinii sądowo-psychiatrycznej. We wtorek (21 marca) zamknął przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe.
Obrońca Wiesław Ożga mówił, że nie ma jednoznacznych dowodów wskazujących, że to oskarżony zabił swoją matkę. - Czy dokonał tego czynu? Zdaniem obrony tego nie wiemy, obiektywne dowody zebrane w toku postępowania przed Sądem Okręgowym w Olsztynie nie weryfikują tego przypuszczenia, tego prawdopodobieństwa (że to oskarżony zabił), które owszem, istnieje, ale czy zostało udowodnione? - pytał w mowie końcowej.
Wskazywał na - w jego ocenie - równie prawdopodobną sytuację, w której chłopak wrócił nietrzeźwy do domu, zobaczył zwłoki matki i "wpadł w panikę". Mówił też o tragicznych wydarzeniach dotykających tę rodzinę wcześniej, jak śmierć wskutek pobicia brata oskarżonego - syna zmarłej. Argumentował, że były to traumatyczne, obciążające psychicznie przeżycia. - To nie był na pewno cichy, spokojny dom, był alkohol, tam nikt nie mógł pomóc drugiemu, ani matka synowi, ani syn matce. Co się stało, nie wiemy - mówił mec. Ożga. Chce przede wszystkim uniewinnienia, a w razie przypisania winy - kary łagodniejszej.
Prokuratura domaga się 25 lat więzienia. W jej ocenie, niekaralność sprawcy nie może być przesłanką do łagodzenia kary. Prokurator Tomasz Milewski mówił o niekaralności sprawcy, że matka wcześniej chroniła syna, nie składała zawiadomień mimo znęcania się nad nią. Przypominał, że przed uduszeniem kobieta została pobita. - To świadczy o dużym nasileniu złej woli sprawcy, które powinno znaleźć skutek w reakcji prawno-karnej - mówił.
- Przysięgam na moją duszę, że między mną a moją mamą nie było żadnej agresji, żadnej przemocy (...). Kochałem ją i byliśmy sobie najbliżsi, nie wyobrażam sobie, żebym mógł ją skrzywdzić w jakikolwiek sposób - mówi w ostatnim słowie sam oskarżony, który od zatrzymania przebywa w areszcie.
- Ja nie wiem czy zasługuję na uniewinnienie, po prostu nie wiem co się stało, co spowodowało śmierć mojej mamy, nie rozumiem tego kompletnie - powiedział. Prosił o uchylenie wyroku i proces od początku w pierwszej instancji "w oparciu o rzetelnie zebrany materiał". - Bo uważam, że prokuratura i policja skazały mnie od razu, nie patrząc na to, co się tak naprawdę stało - przekonywał.