Borsuk testowany na Mazurach. Efekt kilku lat pracy polskich inżynierów
- Jest to jedyny w swoim rodzaju wóz, ponieważ spełnia odpowiedni poziom ochrony przeciwbalistycznej, przeciwminowej, a przy okazji pływa. W tym momencie nie ma takich wozów produkowanych przez inne państwa - powiedział o testowanym na poligonie na Mazurach Borsuku prezes Huty Stalowa Wola Jan Szwedo i dodał, że polscy inżynierowie pracowali nad jego stworzeniem kilka lat. Podkreślał, że jedynym elementem wyposażenia zaczerpniętym od USA jest armata automatyczna o kalibrze 30 mm, którą w razie potrzeby można zamienić na kaliber 40 mm. Szwedo tłumaczył, że aby jak najszybciej zrealizować zamówienie cała Polska Grupa Zbrojeniowa pracuje nad zwiększeniem możliwości produkcyjnych.
- Przeprowadzono ponad 30 wybuchów w różnych miejscach wozu, by potwierdzić spełnianie przez niego warunków technicznych.(...) Do tego ten wóz pływa - powiedział prezes Szwedo i dodał, że docierają do niego sygnały od innych państw sojuszniczych, że są one zainteresowane Borsukiem.
Borsuka obsługuje trzyosobowa załoga: dowódca, kierowca i działonowy, który obsługuje wieże z poziomu podwozia auta, a nie siedząc w wieży. - To jest bezpieczniejsze rozwiązanie, bo wróg zwykle trafia w wieżę, załoga w takim pojeździe jest bezpieczniejsza - mówił Szwedo, dodając, że wóz może przewieźć na pole walki także 6 żołnierzy.
Zdjęcia z testów Borsuka na mazurskich poligonach znajdziecie w poniższej galerii
Jak działa Borsuk?
Generał brygady Piotr Fajkowski, dowódca 15 giżyckiej brygady zmechanizowanej, do której w pierwszej kolejności mają trafić Borsuki, omawiając możliwości tego wozu podkreślał duży zasięg rażenia Borsuka - od 2,3 do 3 km. BWP-1 mają zasięg rażenia do kilometra.
- W przeciwieństwie do pojazdów obecnie używanych w siłach zbrojnych ten pojazd, by wycofać, nie musi się obracać tyłem do przeciwnika. Kierowca ma kamery, może jechać tyłem, swobodnie prowadzić wóz. Dzięki temu główny pancerz jest odwrócony w kierunku przeciwnika, czyli wóz jest chroniony. To standard na współczesnym polu walki, by nie odwracać się plecami do przeciwnika i nie wystawiać najbardziej wrażliwych elementów wozu, czyli boków i tyłu, na jego oddziaływanie ogniowe - tłumaczył gen. Fajkowski i podkreślił, że w Borsuku ogniem może kierować zarówno działonowy, jak i dowódca - daje to możliwość dowódcy zastąpienia działonowego, gdy ten np. zostaje ranny.
- Przyrządy dowódcy są niezależne od przyrządów działonowego. Dowódca może wykrywać cele i wskazywać je działonowemu, ale także może zaprogramować działonowemu cele, wprowadzając je do systemu, a działonowy będzie samodzielnie je niszczył. Dowódca może skutecznie wyszukiwać kolejne cele do porażenia. (...) Przyspiesza to wykrywanie nowych celi, a także ich zwalczanie. Ma to duże znaczenie w działaniach obronnych, gdzie przewaga przeciwnika powoduje konieczność szybkiego wykrywania i wskazywania celów działonowemu, bo szybkość ognia decyduje o przetrwaniu - mówił gen. Fajkowski. Podkreślał przy tym, że w razie awarii elektroniki czy uszkodzenia wozu, załoga może używać tradycyjnych celowników optycznych, w które także wyposażony jest Borsuk.
Dzięki wprowadzeniu stabilizacji uzbrojenia i stabilizacji przyrządów celowniczo-optycznych wóz, by oddać strzał nie musi się zatrzymywać. Może też celnie trafiać nawet wówczas, gdy pojazd nie stoi poziomo, np. wtedy, gdy wpadnie w lej. - W przypadku braku wypoziomowania wozu jego balistyka jest nadal zachowana - podkreślał gen. Fajkowski.
Polecany artykuł: