Do tego tragicznego wypadku doszło w niedzielę rano (17.03) we wsi Budwity w woj. warmińsko-mazurskim. Policjanci wstępnie ustalili, że 21-letnia kierowca osobowego BMW na prostym odcinku drogi uderzył w stojące przy drodze drzewo. Młody mężczyzna trafił do szpitala. W chwili zdarzenia jechał autem razem z 31-letnim pasażerem, który zmarł na miejscu, pomimo prowadzonej reanimacji. Ofiara tej tragedii to 31-letni Arkadiusz K. Mężczyzna osierocił dwoje małych dzieci. Czy można było uniknąć tej potwornej tragedii?
- To było do przewidzenia, bo jeżdżą jak głupi tu po wsi, a chodnika nie ma. Policji nie ma tu wcale - mówi nam mieszkanka Budwit, małej wsi gdzie doszło do straszliwego wypadku. - Szkoda jego, ale dobrze, że ten co prowadził, Kacper nie zabił przechodnia - dodaje kobieta.
Arkadiusz K. zginął na miejscu. Siła uderzenia była tak wielka, że aż wyrwało kierownicę z leciwego BMW. Przybyli na miejsce ratownicy tylko mogli stwierdzić zgon mężczyzny. Kiedy o wypadku dowiedziała się teściowa Arkadiusza K., kobieta miała doznać zawału i zmarła chwilę po wypadku. Najpierw został pochowana teściowa, a później jej zięć.