Policja zatrzymała odpoczywającą akurat panią Paulinę na ul. Sikorskiego. Obok niej stał rower. - Mówiłam policjantom, że jadę do pracy. Podałam swoje dane. Sprawdzili, że nie jestem poszukiwana i nie podlegam kwarantannie. Zaproponowali mandat 500 zł – opowiada Paulina Ilnicka.
Rowerzystka odmówiła przyjęcia mandatu, wtedy przyjechał kolejny patrol. To jeden z jego funkcjonariuszy użył wobec olsztynianki siły. Olsztynianka chwyciła w rękę telefon. - Powiedziałam im, ze będę nagrywała – mówi pani Paulina.
Zrobiło się nerwowo. Policjant złapał za plecak rowerzystki, ta w odpowiedzi chwyciła go za rękę. Wtedy kobieta została rzucona na ziemię, policjant wykręcił jej rękę, a plecy przycisnął kolanem. - Mówiłam, że miałam złamany kręgosłup, prosiłam, żeby przesunął kolano - przekonuje olsztynianka.
Policja nie ma sobie nic do zarzucenia. - Kobieta w ocenie policjantów naruszyła ograniczenia dotyczące przemieszczania się. Policjant użył w sposób adekwatny do okoliczności siły fizycznej – uważa podkom. Rafał Prokopczyk z olsztyńskiej Policji.