W piątek do Urzędu Miasta w Olsztynie i komisarza wyborczego w Olsztynie wpłynęło zawiadomienie o zamiarze przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania Piotra Grzymowicza z urzędu prezydenta miasta.
- Jestem demokratą i szanuję wszystko, co służy demokracji - napisał Grzymowicz. - Dotyczy to także instytucji referendum. W przypadku tego demokratycznego narzędzia ważne jest jednak, jakim celom ma służyć, a w szczególności, czy służy rzeczywistym potrzebom mieszkańców, czy też partykularnym interesom i niezaspokojonym ambicjom jego inicjatorów.
Prezydent Olsztyna próbę odwołania go ze stanowiska postrzega w tej drugiej kategorii.
- Uważam, że w trakcie mojej już ponaddziesięcioletniej prezydentury nie zdarzyło się nic tak istotnego, co uzasadniałoby tę decyzję. Przeciwnie, w tym czasie Olsztyn się diametralnie zmienił i jest dziś ośrodkiem, który wzbudza powszechne zainteresowanie jako „miasto kompletne”, nowoczesne, rozwojowe, o wysokim standardzie życia.
Pełna treść stanowiska prezydenta Piotra Grzymowicza w sprawie przeprowadzenia referendum:
"Wczoraj do Urzędu Miasta Olsztyna i komisarza wyborczego w Olsztynie wpłynęło zawiadomienie o zamiarze przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania mnie z urzędu prezydenta miasta. Do tej chwili starałem się unikać komentarzy, gdyż lepiej odnosić się do faktów, niż do ich zapowiedzi, jednak złożenie zawiadomienia zmusza mnie do publicznego zajęcia stanowiska w tej sprawie.
Jestem demokratą i szanuję wszystko, co służy demokracji. Dotyczy to także instytucji referendum. W przypadku tego demokratycznego narzędzia ważne jest jednak, jakim celom ma służyć, a w szczególności, czy służy rzeczywistym potrzebom mieszkańców, czy też partykularnym interesom i niezaspokojonym ambicjom jego inicjatorów.
Próbę odwołania mnie ze stanowiska prezydenta Olsztyna postrzegam w tej drugiej kategorii. Uważam, że w trakcie mojej już ponaddziesięcioletniej prezydentury nie zdarzyło się nic tak istotnego, co uzasadniałoby tę decyzję. Przeciwnie, w tym czasie Olsztyn się diametralnie zmienił i jest dziś ośrodkiem, który wzbudza powszechne zainteresowanie jako „miasto kompletne”, nowoczesne, rozwojowe, o wysokim standardzie życia. Stało się to możliwe również dzięki zaangażowaniu mieszkańców i ich cierpliwości w pokonywaniu doraźnych trudności, będących konsekwencją niezbędnych procesów inwestycyjnych. Za to wielokrotnie mieszkańcom dziękowałem i będę to czynił zawsze, niezależnie od tego, czy będę prezydentem czy też nie!
Nie wierzę własnym oczom i uszom, gdy główny inspirator referendum i wieloletni radny miejski mówi, że dzisiejszy „Olsztyn to wiocha”! To jaką „wiochą” był dwanaście lat temu, gdy On był prezydentem? I co zrobił Pan Radny, żeby ten stan – w Jego ocenie fatalny – zmienić? Ile wniósł inicjatyw lub chociażby interpelacji? Żadnych lub prawie żadnych!
Kiedy słyszę takie barwne porównania, to utwierdzam się w przekonaniu, że „wiocha” jest przede wszystkim stanem umysłu tych, którzy głoszą takie „objawione” prawdy! Efektem tej pomroczności jest obrażanie olsztynian, ukryte za obłudą, fałszem i „syndromem Clintona”.
Rozumiem, że każdy pretekst, by „uderzyć w Grzymowicza” jest dobry i jest to wilcze prawo chorych na władzę politycznych kilerów. Afera „Helpera” jest takim właśnie pretekstem, tyle tylko, że to ja jako prezydent Olsztyna jestem w tej sprawie pokrzywdzony. Nie wątpię, że – jeśli sprawa trafi do sądu – udowodnię to tam i nie będę czekał na przedawnienie, jak na zbawienie! Wszyscy baczni obserwatorzy spraw miasta dobrze znają podłoże tej afery, podobnie jak to, kto za tym stoi oraz jakie działania podejmuje miasto w tej sprawie. Dlatego podnoszenie argumentu „Grzymowicz ma zarzuty” jest działaniem wyłącznie socjotechnicznym. Wierzę, że olsztynianie to dostrzegają i nie pozwolą się zmanipulować.
Prawdą jest, że budżet na 2020 rok jest trudny i nie jest dla mnie pociechą, że podobną sytuację obecnie mają praktycznie wszystkie samorządy w Polsce. Jest to jednak budżet realny, możliwy do zrealizowania. O powodach tych trudności mówiłem wielokrotnie i nie chcę ich powtarzać. Muszę jednak dodać to, co podkreślałem wielokrotnie, że jeżeli pojawią się dodatkowe dochody, to trafią do mieszkańców na zaspokojenie ich najważniejszych potrzeb – i dotyczy to każdej dziedziny życia społecznego. Tak zawsze było i tak będzie, a zaklinanie rzeczywistości, podobnie jak odmawianie udziału w głosowaniu i udawanie, że „mnie to nie dotyczy” jest żałosne i do niczego dobrego nie prowadzi, zwłaszcza w samorządzie.
Jak wspomniałem, referendum jest ważnym i potrzebnym instrumentem w demokracji. By po nie sięgać muszą jednak istnieć równie ważne powody. Wydaje się, że odreagowywanie osobistych niepowodzeń, leczenie frustracji i chęć zaspokojenia patologicznej żądzy władzy takimi powodami nie są. Jeśli zaś w ocenie inicjatora referendum jest inaczej, to terapia nie powinna odbywać się za publiczne pieniądze.
Każde referendum jest testem, który nie dotyczy tylko włodarza gminy, ale także jej mieszkańców. To swoisty sprawdzian wiarygodności oraz dojrzałości w postrzeganiu wspólnoty samorządowej i jej rzeczywistych problemów. Nie mam wątpliwości, że w przypadku Olsztyna ten test zdamy z wynikiem co najmniej dobrym i nie pozwolimy na wstrzymanie dalszego, dynamicznego rozwoju naszego miasta!"
Przypomnijmy. We wtorek 7 stycznia odbyło się spotkanie lokalnych działaczy wspierających Czesława Małkowskiego oraz mieszkańców dobrze wspominających jego prezydenturę. Czego dotyczyły rozmowa? Odwołania aktualnie rządzącego prezydenta Piotra Grzymowicza poprzez referendum. Co ciekawe, że w 2008 roku w taki sam sposób włodarzem Olsztyna przestał być Małkowski.
W styczniu 2008 r. „Rzeczpospolita” opisała, że Czesław Małkowski, ówczesny prezydent Olsztyna, molestował kobiety i zgwałcił jedną z urzędniczek ratusza, gdy była w zaawansowanej ciąży. Jeszcze w tym samym roku doszło do referendum, w którym mieszkańcy usunęli go z urzędu. Czesław Małkowski zaprzeczał oskarżeniom dotyczącym gwałtu. Po trwającym wiele lat procesie, Sąd Okręgowy w Olsztynie prawomocnym wyrokiem uniewinnił byłego prezydenta Olsztyna.