To miejsce miało być dla rodziny rajem na ziemi. - Chcieliśmy zamieszkać na wsi, żeby dzieci miały podwórko. Wydawało się, że wszystko będzie dobrze - mówi łamiącym głosem Ewelina Ulatowska, matka 11-latka. Jak wyjaśniła reporterce "Alarmu!", z każdym dniem jest coraz gorzej. - Dziecko przychodzi i mówi, że jest poniżane, wyśmiewane i bite - wyjaśnia kobieta.
Reporterzy TVP dowiadują się, że Alan jest poniewierany przez kolegów ze szkoły i to niemal każdego dnia. Relacja rodziców przyprawia o gęsią skórkę... - Wyśmiewali się, że nie nosi markowej odzieży. Później było już tylko gorzej. Czegokolwiek by nie zrobił i powiedział, to zawsze jest powód do śmiechu - mówi pani Ewelina.
Alan wyjawił metody stręczycieli
Chłopiec ze smutkiem opisał, jak jest nękany. - Śmieją się ze mnie i biją czasami. Więcej jednak przemocy psychicznej - mówi 11-latek. Mama Alana mówi, że sytuacja w szkole znacząco odbiła się na jego psychice. - W nocy krzyczy: zostawcie mnie! Nie spał spokojnie, a my to zgłaszaliśmy - dodaje kobieta.
Czytaj także: 16-letni Filip z Obornik już wcześniej próbował się zabić. Nie tylko on padł ofiarą nękania w szkole?
Rodzice Alana próbowali rozmawiać z rodzicami tych uczniów, jednak efektu nie było. Ich zdaniem dzieci są grzeczne, ponieważ... nie przynoszą uwaga ze szkoły. Jedyną metodą, która miałaby zaradzić sytuacji jest przeniesienie Alana do innej placówki. Takie rozwiązanie miało paść z ust dyrektorki.
Reporterzy "Alarmu!" spotkali się z panią dyrektor, która na umówione wcześniej spotkanie zaprosiła rodziców dzieci, jednak wśród nich nie ma dzieci, które chodzą do klasy z Alanem. - Cała wieś wie, w jakim celu państwo przyjechali i rodzice chcieli również posłuchać, co chcieliby państwo wiedzieć - mówi dyrektorka placówki.
Dyrektorka gasi pożar benzyną?
Z ust dyrektorki padają zapewniania, że do wspomnianych przez chłopca sytuacji nie dochodzi. - To jest pierwsze dziecko, które boi się chodzić do szkoły - dodaje kobieta i zapewnia, że w szkole trwają specjalne lekcje na temat agresji. Zasugerowała także, że problem najprawdopodobniej rodzi się w domu, a nie w szkole. - To nie my jesteśmy problemem - zapewnia.
Mama 11-latka nie widząc możliwości rozwiązana problemu zgłosiła sprawę do kuratorium, które potwierdzili, że dyrektorka niewystarczająco pomaga chłopcu...