Jezioro Mikołajskie. Dramatyczne odkrycie ratowników
Jak wynika z nieoficjalnych informacji reportera "Super Express", w środę (31 lipca) ratownicy przy pomocy specjalistycznego sprzętu znaleźli dwa ciała. Niedługo później tragiczne wieści potwierdziła policja. - Około godz. 13:40 z dna Jeziora Mikołajskiego na głębokości ok. 11 metrów wydobyto dwa ciała: kobiety i mężczyzny. Teraz zadaniem policjantów będzie ustalenie ich tożsamości - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" mł. asp. Paulina Karo z Komendy Powiatowej Policji w Mrągowie. Najprawdopodobniej są to rodzice 4-letniej dziewczynki, którą we wtorek (30 lipca) z wody wydobyli żeglarze. Dziecko pływało w kapoku.
AKTUALIZACJA: Dramat na Jeziorze Mikołajskim. Zaginione małżeństwo nie żyje. Wskoczyli do wody, aby ratować córeczkę
Ponad dobę trwało przeszukiwanie tzw. przeczki, czyli przesmyku łączącego Jezioro Mikołajskie ze Śniardwami i Bełdanami. Były tam prowadzone poszukiwania dwojga zaginionych osób, które płynęły łódką z 4-letnią dziewczynką i znalazły się w wodzie.
Wcześniej okolica, gdzie prowadzone są poszukiwania, została zamknięta dla żeglugi. – Policjanci wyłączyli ten rejon z ruchu wodnego, żeby łodzie nie przepływały w pobliżu, ponieważ powodują one fale, które zakłócają pracę sonaru – poinformowała PAP mł. asp. Paulina Karo.
Przypomnijmy, że zgłoszenie o trzech osobach w wodzie, służby ratunkowe otrzymały we wtorek (30 lipca) około południa. Przepływający w pobliżu żeglarze wydobyli z wody 4-letnią dziewczynkę w kamizelce ratunkowej. Dziecko było przytomne i trafiło do szpitala na obserwację.
Poszukiwania małżeństwa trwają ponad dobę
Wszczęto akcję ratunkowo-poszukiwawczą za dwiema dorosłymi osobami, które miały zniknąć pod wodą. Na jeziorze odnaleziono pustą łódkę motorową, którą płynęli. Poszukiwania zaginionych zawieszono po zmroku, a wznowiono w środę rano.
Jak informują policjanci, zaginieni to małżeństwo z woj. mazowieckiego, rodzice 4-letniej dziewczynki. – Wczoraj do policjantów zgłosił się ojciec zaginionej kobiety, który przekazał, że córka w niedzielę poinformowała go o tym, że wraz z mężem i dzieckiem wyjeżdżają na Mazury. Kiedy został poinformowany przez policjantów, że doszło do wypadku, przyjechał do szpitala, skąd odebrał wnuczkę i złożył zawiadomienie o zaginięciu pary – przekazała rzeczniczka mrągowskich policjantów.
Jak informował Jarosław Sroka, prezes Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, dziecko, które miało na sobie kapok, poślizgnęło się i wpadło przez burtę do wody. Rodzice próbowali mu pomóc. – Najpierw wskoczył za nim ojciec, potem matka – mówił Sroka.
Jezioro ma w tym miejscu ok. 10 m głębokości. W poszukiwaniach biorą udział policjanci, ratownicy MOPR, strażacy z sonarem do przeszukiwania dna jeziora i płetwonurkowie. Do tej akcji zaangażowano wszystkie siły, m.in. dlatego wstrzymano szukanie zatopionych łodzi na Niegocinie, innym mazurskim jeziorze.