Elbląg. Fiat seicento wyłowiony z rzeki po 15 latach!
Wiesław Tonga ciężko pracował w Rosji, przez 14 miesięcy przebywał na kontrakcie budowy elektrowni atomowej. Zarobki w rublach i dolarach były kuszące, zwłaszcza w czasach polskiego bezrobocia. Pracował oddelegowany przez państwowe polskie przedsiębiorstwo od świtu do nocy, tylko po to, by w końcu kupić wymarzone auto. I kupił! Nowy czerwony fiat seicento. Było to jego spełnienie marzeń.
Czasy były wspaniałe, ale trwały krótko. Złodzieje postanowili ukraść jego radość sprzed kamienicy. Wiesław zgłosił sprawę policji, a ta umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawcy.
I nagle, po 15 latach, nastąpił przełom, bo policja odkryła jego samochód w rzece.
- Nie wierzyłem własnym uszom, jak mi policjant o tym powiedział! - mówi emeryt. - Była chwila radości, ale jak go zobaczyłem, pojawił się smutek. Pamiętam, jak go kupowałem, a tu teraz sam złom. Mimo to policjantom dziękuję, w końcu go znaleźli - dodaje.
Razem z samochodem emeryta odnalazł się także biały maluch, którego właściciel za życia nie doczekał się na jego zwrot. Oba auta spoczywały na dnie rzeki, tuż pod budynkiem dawnej prokuratury. Jak ta wyprowadziła się do nowego budynku, samochody się odnalazły. Taka ironia losu z powiedzeniem "że najciemniej pod latarnią".