Sołtys wraz z z narzeczoną Mariką (21 l.) i córeczką Oliwią (5 mies.) byli na spacerze, kiedy zadzwonił do nich znajomy i powiedział, że zatrzymała go policja. – Byliśmy niedaleko, więc podeszliśmy w miejsce interwencji. Grzecznie zapytałem policjantów, o co chodzi. Odpowiedział, że chcą sprawdzić znajomego alkomatem, a on żąda, aby mu się przedstawili, bo byli bez czapek i imienników na mundurach. Powiedziałem im, aby zajęli się łapaniem złodziei, a nie rowerzystów – tłumaczy pan Adam.