W Ostródzie Karol Nawrocki pojawił się na molo, gdzie mówił o potrzebie dalszego rozwoju regionu. Zapowiedział wsparcie dla odbudowy jednostki wojskowej w mieście. Tematy lokalne dominowały w rozmowach z mieszkańcami. Nie zabrakło też pytań o sprawy ogólnopolskie. Kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość podkreślał, że bezpieczeństwo i rozwój mniejszych miast są dla niego priorytetem.
Czytaj też: Kandydaci na prezydenta 2025. Kto startuje w wyborach? [LISTA NAZWISK]
Karol Nawrocki zjadł obiad w lokalnej pizzerii
Po spotkaniu w porze obiadowej zamiast wybrać luksusowy hotel z pięciogwiazdkową restauracją, Nawrocki udał się z zespołem do skromnej, ale lubianej przez mieszkańców pizzerii De Facto. Lokal niepozorny, bez białych obrusów i kelnerów w rękawiczkach. Ale właśnie tam kandydat zjadł obiad. Zamiast pizzy padło na sandacza. Świeża ryba pochodziła z pobliskiego jeziora Szeląg Wielki. Usmażona tradycyjnie, podana z zapiekanymi ziemniaczkami i porcją surówki. Na pierwsze danie rosół – klasyka. Właściciele lokalu nie kryli radości. Kandydat prezydencki był zadowolony i zapowiedział, że latem wróci – tym razem z rodziną.
Rachunek? Około 500 zł za pięć osób, w tym napoje. Ani ekstrawagancji, ani pokazówki. Zwykły posiłek w zwykłym miejscu. Ale symboliczny. Nawrocki, zamiast salonowej kuchni, wybrał lokalny smak i bezpośredni kontakt z mieszkańcami.
Czy to strategia, czy szczery gest – pokaże czas. Ale jedno jest pewne: w Ostródzie zapamiętają nie tylko jego słowa, ale też sandacza, który podobno "był pierwsza klasa".
