O zdarzeniu jako pierwsza napisała Gazeta Wyborcza. To do olsztyńskiego oddziału gazety zgłosiła się jedna z uczestniczek protestu. Kobieta opowiedziała, jak kierowca autobusu miejskiego z prywatnej firmy, wyraził na portalu społecznościowym swoje niezadowolenie z powodu akcji.
Jak czytamy na "Wyborczej", pod relacjami z protestów pisał: „idzcie do sądów załóżcie sprawy jak was rozjadę, droga jest dla aut a nie dla takich krów”; „nieudany płód to idzie ulicami Olsztyna”; „ulica jest dla aut a pojazd ma prawo przejechać, skoro nie rozumiecie będzie rozjeżdżanie”. Zapowiadał także: „czekam na tą pseudo demonstrację na kortowie, rozjade każdą pokolei” (pisownia oryginalna).
ZOBACZ: Olsztyn: Ciało w śmietniku przy ul. Gałczyńskiego! Niedawno spłonął tam mężczyzna!
Dziennikarze gazety zapytali o stanowisko pracodawcy mężczyzny. Odpowiedź przedsiębiorcy była raczej zdawkowa. – Tego typu wypowiedzi są niepotrzebne i negatywne dlatego w żaden sposób nie popieramy zaistniałego zdarzenia – napisał przełożony kierowcy.
Jak dowiedziała się "Wyborcza", kierowca nie poniósł żadnych konsekwencji, ponieważ, jak zapewniał jego przełożony, „nie było ku temu podstawy prawnej”.
Dodaje, że skarga w sprawie internetowych komentarzy była pierwszą, jaka wpłynęła na tego kierowcę.