Koronawirus dotarł do Polski? Podejrzenie zakażenia śmiertelnym wirusem na początku lutego wystąpiło w Olsztynie. Kobieta podróżowała do Tajlandii. Tuż po powrocie do Polski poczuła się źle. Po zachorowaniu udała się do lekarza rodzinnego, ten od razu wysłał ją do szpitala z oddziałem zakaźnym w Ostródzie (woj. warmińsko-mazurskie). - Kobiecie pobrano krew do badań i wysłano do Warszawy - informuje Janusz Dzisko, szef olsztyńskiej stacji sanitarno-epidemiologicznej.
Okazało się, że wracająca z Tajlandii nie jest zarażona koronawirusem. Janusz Dzisko z olsztyńskiego sanepidu nie pozostawia złudzeń, że prędzej czy później śmiertelnie niebezpieczny wirus trafi do Polski.
Patrząc na dynamikę rozwoju zakażeń, z dużym prawdopodobieństwem należy liczyć, że w Polsce pojawi się przypadek zakażenia. W krajach ościennych ma to już miejsce. To są sporadyczne przypadki "zawleczone", czyli przywiezione z Azji.
Kto jest najbardziej narażony na zakażenie i jak w olsztyńscy lekarze prowadzą ewentualne leczenie?
- W sferze zainteresowań są osoby powracające z Chin. Nadzór epidemiologiczny w warunkach domowych monitorujemy stan zdrowia - wyjaśnia Dzisko. - Kontaktujemy się regularnie z osobą przez 14 dni, czy pojawiają się czy też nawracają objawy choroby. Mamy na obserwacji kilkanaście osób wracających z Chin i prowadzimy taki nadzór.
Koronawirus z Chin. Co robić w razie podejrzenia?
Co powinni zrobić ci, którzy - tak jak turystyka z Tajlandii - mają podejrzenie, że zarazili się śmiertelnym wirusem z Chin? Kiedy pojawi się pacjent z podejrzeniem zarażenia koronawirusem, niezbędna jest hospitalizacja na oddział zakaźny. Żaden przypadek i zgłoszenie nie będzie bagatelizowane. Jeśli pacjent ma objawy charakterystyczne dla tej choroby i tzw. obciążający wywiad, czyli w ciągu ostatnich dwóch tygodni przebywał w Azji, powinien pojawić się na oddziale zakaźnym. Tam odbędzie się ostateczna weryfikacja, tj. potwierdzenie lub wykluczenie zakażenia koronawirusem.
Na całym świecie zapanowała panika, chociażby w związku z podróżami do Azji lub pobytem mieszkańców Chin poza granicami swojego kraju.
- Przyjmuje się, że maksymalny okres wylęgania od momentu zakażenia do pojawienia się pierwszych objawów to dwa tygodnie. Każda osoba, która była w Chinach w okresie wcześniejszym niż dwa tygodnie, nie powinna się niepokoić - tłumaczy Janusz Dzisko. - Nawet jeśli przytrafi się jakaś infekcja, nawet wirusowa, to najprawdopodobniej chodzi o grypę lub podobny wirus, ale na pewno nie koronawirus.
Jak z koronawirusem będą sobie radzić lekarze i pacjenci w woj. warmińsko-mazurskim?
- Gdyby sytuacja pojawiła się, nasi pacjenci trafią do oddziałów zakaźnych szpitali w Ostródzie, Elblągu, Giżycku i Piszu. Oddziały są przygotowane, ale liczę na to, że nie będzie takiej potrzeby - komentuje szef olsztyńskiego sanepidu.
I dodaje: - W Polsce nie ma w tej chwili żadnego potwierdzonego przypadku zakażenia. Było sporo wątpliwości, trochę hospitlizacji, ale żadna z nich nie potwierdziła zachorowania.