Kilkanaście osób w czerwonych, krwistych strojach szło w milczeniu ulicami Staromiejską, Prostą i Okopową w Olsztynie w niedzielę (15 grudnia). Za nimi organizatorzy przedsięwzięcia wyjaśniali przypadkowym przechodniom cel akcji i rozdawali ulotki.
Extinction Rebellion, bo o nich chodzi to międzynarodowy, oddolny ruch, który posługuje się formami nieposłuszeństwa obywatelskiego bez użycia przemocy w celu powstrzymania masowego wymierania gatunków oraz zmniejszenia ryzyka załamania społeczeństwa w efekcie kryzysu klimatycznego.
Według organizatorów niedzielnego marszu jesteśmy aktualnie świadkami wielkiego szóstego wymierania. Czerwony strój, który noszą, reprezentuje także krew istot ludzkich, a w szczególności przyszłych pokoleń, które nie mają głosu i nie mogą decydować o tym, co się stanie z tą planetą i w jakim świecie przyjdzie im żyć.
Podobne marsze mają miejsce w wielu dużych miastach na całym świecie. W Polsce odbyły się ostatnio w Warszawie, Poznaniu i Toruniu.