Auto kosztuje fortunę!

Limuzyna dla starosty, złom dla dzieci z domu dziecka. "Tym samochodem strach jeździć!"

Starosta ostródzki Andrzej Wiczkowski z pewnością nie może narzekać na brak wygód. Na finiszu roku, mimo trudnej sytuacji finansowej powiatu, postanowił zadbać o własny komfort, kupując luksusową limuzynę za kwotę, która dla wielu mieszkańców powiatu jest nieosiągalnym marzeniem. Tymczasem dom dziecka „Promyk”, który działa na terenie jego samorządu, nadal musi korzystać z samochodu, który bardziej nadaje się na złom niż do bezpiecznego transportu!

Luksusowa limuzyna starosty. Cena zwala z nóg

Czarna skoda, którą starosta wybrał jako swoją nową podopieczną, spełnia wszystkie zachcianki miłośnika luksusu. Minimum 260 koni mechanicznych, napęd na cztery koła, siedmiostopniowa automatyczna skrzynia biegów, trzystrefowa klimatyzacja, skórzane miękkie, wentylowane i elektrycznie sterowane siedzenia, podgrzewana koniecznie skórzana kierownica oraz adaptacyjne zawieszenie – to tylko niektóre z udogodnień, na które starosta postawił w czasie kryzysu. Czyżby zarządzanie powiatem wymagało takich motoryzacyjnych standardów?

Koszt samochodu, według doniesień lokalnych mediów, wyniósł około 226 tysięcy złotych. Co ciekawe, radni powiatowi zgodzili się, aby starosta mógł korzystać z pojazdu również w celach prywatnych, bez limitu kilometrów, a paliwo pokrywa budżet powiatu. Warto przypomnieć, że poprzednia limuzyna starosty zakończyła swój żywot w niecodziennych okolicznościach – została rozbita podczas zakupów w jednym z ostródzkich dyskontów. Czy tym razem pojazd również będzie służył do wypraw po bułki i mleko?

Złom dla dzieci z domu dziecka. Strach nim jeździć

Podczas gdy starosta delektuje się wygodą, sytuacja w powiatowym domu dziecka woła o pomstę do nieba. Placówka korzysta z trzech samochodów, z których jeden ma przebieg bliski milionowi kilometrów i przypomina bardziej relikt minionej epoki niż środek bezpiecznego transportu. Pęknięta przednia szyba, korozja na całej podłodze, zniszczone błotniki i progi – to tylko kilka z problemów, które czynią pojazd prawdziwym zagrożeniem na drodze.

Tym samochodem strach jeździć! – alarmują radni opozycyjni i proszą starostę o zakup nowego samochodu. Tym bardziej, że niedawno starostwo sprzedało sad należący do domu dziecka inwestorowi, który ma tam budować osiedle mieszkaniowe.

W międzyczasie starostwo powiatowe podjęło decyzję o likwidacji oddziału położniczego w szpitalu oraz zrezygnowało z całodobowych dyżurów aptek. Mieszkańcy powiatu czują się zlekceważeni, a tłumaczenia starosty – jeśli w ogóle się pojawią – zapewne nie rozwieją ich oburzenia.

Próby uzyskania komentarza od starosty w tej sprawie spełzły na niczym. 20 grudnia ubiegłego roku nasz reporter starał się mailowo skontaktować z Andrzejem Wiczkowskim, jednak do momentu publikacji tego materiału nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.

Czy komfort jednego urzędnika powinien być ważniejszy niż bezpieczeństwo dzieci i mieszkańców powiatu? Starosta ostródzki zdaje się mieć na ten temat jasne zdanie – liczy się wygoda, a nie potrzeby społeczne. Pytanie tylko, czy wyborcy podzielają jego priorytety.

Ta historia, choć dramatyczna, niestety nie jest odosobnionym przypadkiem. Lokalne władze coraz częściej tracą kontakt z rzeczywistością, a przykłady takie jak ten tylko pogłębiają społeczne rozgoryczenie. Czas pokaże, czy mieszkańcy powiatu ostródzkiego przypomną sobie o tej sprawie przy najbliższych wyborach.

Wojciech Jaruzelski 43 lata temu wprowadził stan wojenny w Polsce. Mieszkał w luksusowej willi!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki