Mają prawie 100 lat. Opiekuje się nimi... 87-latka
Pan Edward ma 98 lat, a pani Halina 96. Od dłuższego czasu starają się o godne miejsce w domu pomocy społecznej. – Błagam, róbcie wszystko, aby nas stąd wzięli – prosi 98-letni pan Edward. Sytuacja dwójki staruszków jest dramatyczna. Dość powiedzieć, że opiekuję się nimi siostra pani Haliny. Pani Krystyna ma... 87 lat. Sama jest ciężko chora, ale codziennie opiekuje się rodziną. Wstaje bladym świtem, robi im śniadanie i przywozi. Zdarza się, że pani Krystyna zrywa się w środku nocy po telefonie od szwagra.
Siostra pani Krystyny ma poważne problemy z pamięcią. - Robi różne straszne rzeczy. Zapala gaz, albo odkręca wodę i idzie spać. Ale szwagrowi, choć jest starszy, głowa jeszcze pracuje - mówiła pani Krystyna w programie "Uwaga!".
Polecany artykuł:
Opieka potrzebna całą dobę
Pomoc schorowanym seniorom niesie też pan Ryszard, syn pani Krystyny. Raz w tygodniu przyjeżdża z Olsztyna. Robi zakupy i załatwia sprawy urzędowe. Najważniejszym gestem, jaki wykonał w kierunku kuzynów to prośba do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej o umieszczeniu staruszków w domu pomocy społecznej. Zamiast spotkać się z życzliwością urzędników, musiał mierzyć się z biurokracją i opieszałością.
Opiekunka środowiskowa odwiedziła schorowane małżeństwo. Wypełniono odpowiednie dokumenty. Pan Ryszard złożył je w MOPS-ie i... sprawa stanęła w miejscu. - Do dokumentów miała być dołączona opinia lekarza rodzinnego. Myślałem, że tę opinię załatwi MOPS. Czekałem trzy miesiące. W końcu sam poszedłem do lekarza rodzinnego po opinię - relacjonuje pan Ryszard. Według lekarza rodzinnego pani Halina i pan Edward nie mogą zostawać sami. Potrzebna im jest całodobowa opieka.
Polecany artykuł:
W domu będzie im lepiej
MOPS w końcu zareagował. Zamiast miejsca w domu pomocy społecznej znalazł opiekunkę. Miała się zajmować schorowanymi staruszkami... dwie godziny dziennie. Halina i Edward Rzepeccy nie zaakceptowali opiekunki. Źle się czuli w towarzystwie obcej osoby. MOPS szedł jednak w zaparte. Odmówił (po kilku miesiącach) skierowania do domu pomocy społecznej. Uznał, że małżeństwu wystarczy opieka w domu. Według ośrodka obecność Rzepeckich w domu będzie dla nich lepszym rozwiązaniem.
Władze Bartoszyc pomogą?
Zdruzgotany taką decyzją jest pan Edward. - Wstyd mi, jako mężczyźnie, płakać na starość - mówił 98-latek w "Uwadze!". - Jak człowiek jest bez wyjścia, to, co mam robić. Targnąć się na życie? Ja już nie mogę wytrzymać.
Pracę MOPS-u nadzorują władze Bartoszyc. Interwencja burmistrza miasta wydaje się być jedynym ratunkiem dla staruszków. Na razie kończy się jednak na zapowiedziach. - Uczynię wszystko, żeby tym ludziom pomóc – deklarował Krzysztof Hećman, wiceburmistrz Bartoszyc pod nieobecność swojego przełożonego Piotra Petrykowskiego.