Księży Lasek. Sąsiedzki dramat. Jacek Z. z zarzutami
Księży Lasek to niewielka, odizolowana osada, gdzie większość mieszkańców utrzymuje się z hodowli bydła. Część pracuje za granicą, a inni to napływowi górniczy emeryci. Wioska uchodziła dotąd za spokojną, a relacje między sąsiadami były serdeczne. Wszystko zmieniło się w miniony piątek (23 sierpnia), kiedy 52-letni Jacek Z. zachwiał spokój w okolicy, strzelając do swojego sąsiada.
Jak informuje prokuratura, 52-letni Jacek Z. z niewyjaśnionych do tej pory przyczyn wszedł na posesję, na której przebywał pokrzywdzony Mirosław B. i oddał w jego kierunku strzał z broni krótkiej, trafiając go w plecy. Mirosław B. próbował uciekać, ale się przewrócił. Kiedy już leżał, podejrzany podszedł do niego i oddał drugi strzał bezpośrednio w głowę.
Jacek Z. usłyszał zarzut dokonania zabójstwa poprzez oddanie do pokrzywdzonego Mirosława B. dwóch strzałów z broni palnej, co spowodowało śmierć pokrzywdzonego na miejscu zdarzenia. Drugi zarzut dotyczy kierowania gróźb karalnych w stosunku do funkcjonariuszy policji podejmujących interwencję, w celu zmuszenia ich do odstąpienia od zatrzymania.
- poinformował w rozmowie z PAP prok. Daniel Brodowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
Wielogodzinna akcja policji. Jacek Z. zatrzymany
Rzecznik olsztyńskiej prokuratury dodał, że podejrzany Jacek Z. nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Przesłuchanie trwało kilka godzin. Prokuratura nie informuje na razie o ewentualnych motywach jego działania. Skierowała wniosek do Sądu Rejonowego w Szczytnie o tymczasowe aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące.
Zgłoszenie o tym, że na terenie jednej z posesji w gminie Rozogi leży ciało mężczyzny, policja dostała w piątek (23 sierpnia) po południu. Na miejscu okazało się, że jest tam również domniemany sprawca, który na widok policji ukrył się w garażu.
Policja zatrzymała tego mężczyznę dopiero w sobotę (24 sierpnia) rano. Po wielogodzinnej próbie zatrzymania, policja w końcu go aresztowała. Choć śledczy wciąż badają motywy zabójstwa, mieszkańcy wsi snują własne domysły. – Lata temu Jacek pracował u Mirka. Podobno nie dogadywali się w jakiejś sprawie finansowej – odpowiada jedna z sąsiadek w rozmowie z reporterem "Super Expressu".
Tragedia na wsi na Mazurach. To on strzelał do kolegi? 13 lat temu Mirek uratował Jacka z płomieni