Mrągowo. Jej córka udusiła Gabrysia w dniu 5. urodzin. Chciała, by "też poszła do dołu", ale matczyne uczucie zwyciężyło
Jak informuje uwaga.tvn.pl, Jadwiga Kleczkowska z Mrągowa musi od wielu lat zmagać się z tym, co zrobiła jej córka. W 2012 r. w Morągu na Mazurach Magdalena R. udusiła swojego synka Gabrysia w dniu jego 5. urodzin.
- Słyszałam, jak dziecko płakało, a ona na nie strasznie krzyczała, a dziś jak się dowiedziałam, to płakałam. Nawet mój 16-letni syn płakał. To taki fajny chłopczyk był. Jak wychodził, to nawet nie miał się gdzie bawić, bo tu nie ma gdzie. W piłkę pograł i wracał, a w domu znowu płacz. Ja to jestem przerażona, ona wyglądała na miłą, sympatyczną kobietę. Dobrze z oczu jej patrzyło - mówiła interwencja.polsatnews.pl sąsiadka 31-latki.
Czytaj też: Wyrok sądu w Olsztynie ws. twórcy piramidy finansowej Remedium. Więzienie i potężna kara finansowa
Ciało Gabrysia schowała do wersalki
Jak informuje uwaga.tv.pl, córka mieszkanki Mragowa, który udusiła swojego synka, próbowała później spalić jego ciało, a gdy to się nie powiodło, ukryła je w wersalce. Zwłoki Gabrysia ujawniono dopiero kilka miesięcy później, gdy zajrzała tam właścicielka mieszkania wynajmowanego przez Magdalenę R. Pani Jadwiga wychowywała chłopca przez 4 lata, a już wcześniej pod jej opiekę trafił też drugi syn 31-latki, bo kobiecie odebrano do niego prawa rodzicielskie.
- Zostawiono mi dwóch chłopców i wychowywałam ich jak matka, ale przyszedł moment, że odebrała mi to dziecko. Córka sama tego chciała. Próbowaliśmy jej pomóc – zostań, wróć, nie rób tego, co robisz (Magdalena R. pracowała jako prostytutka w Olsztynie - przyp. red.) Ale zabrała go. Do końca w to nie wierzyłam. Moje serce zostało wyrwane - mówi uwaga.tvn.pl mieszkanka Mrągowa.
Czytaj też: Krzyki, wulgaryzmy, a na koniec brutalne pobicie! Co wydarzyło się w Szczytnie?
Mieszkanka Mrągowa znowu rozmawia z córką
Jak informuje uwaga.tvn.pl, sąd w Elblągu skazał zabójczynię Gabrysia na 25 lat więzienia, ale jej matka nie brała udziału w procesie, bo po prostu nie była w stanie. Na pogrzebie 5-latka mieszkanka Mrągowa krzyczała, żeby jej córka "też szła do dołu". Odwiedziła ją co w zakładzie karnym co najmniej po upływie 2 lat, bo już sama dokładnie nie pamięta. Teraz dostaje od niej nawet listy, a raz na kilka tygodni rozmawia z nią przez internet.
- To była cały czas walka, chciałam wiedzieć, dlaczego to zrobiła. Nie powiedziała, nie ma z nią rozmowy na ten temat. Kocham córkę, szkoda mi jej. Zmarnowała sobie życie (...) - mówi uwaga.tvn.pl mieszkanka Mrągowa.
Czytaj też: Ostrołęka. Mord na 6-osobowej rodzinie. Sprawcy nie oszczędzili nawet niemowlęcia!
Czytaj też: Pisz: pijane małżeństwo w mieszkaniu. Pod ich "opieką" dwie córki, w tym jedna niepełnosprawna
Czytaj też: Dźwierzuty. Brutalny atak ostrym narzędziem! Konkubent w szpitalu, agresorka w areszcie