Dramat pani Gabrieli. "Wywrócił mnie na łóżko, zaczął zdejmować ubrania"
Sprawie pani 19-letniej dziś Gabrieli przyjrzała się "Uwaga". Dziewczyna uczy się w szkole średniej, jest spod Ełku (woj. warmińsko-mazurskie). Jedną z najbliższych przyjaciółek dziewczyny była Ilona, która jesienią 2023 r. planowała ślub z 25-letnim partnerem i ojcem jej dziecka. Pewnego razu Piotr L. zadzwonił do Gabrieli na Instagramie. – Mówił, że ma dla mnie pracę, że coś słyszał, że ktoś kogoś szuka i że możemy się spotkać i o tym porozmawiać – wspomina Gabriela. Z Piotrem L. spotkała się w jego samochodzie. Rozmowa o pracy zajęła im ledwie chwilę. – W pewnym momencie powiedział, że nie układa im się w łóżku. Pomimo że powiedziałam, że mnie to nie interesuje, to on wciąż pogłębiał ten temat – wyjaśnia 19-latka.
Pani Jolanta, mama Gabrieli, opowiada w rozmowie z "Uwagą", że Piotr L. miał pretensje do swojej partnerki. Uważał, że ich najstarsza córka nie jest jego dzieckiem. – Że ona go zdradziła i że on chce przedstawić jej jakieś dokumenty – mówi kobieta.Niedługo później mężczyzna zawiózł Gabrielę do swojego mieszkania na jednym z osiedli w Olecku. Nikogo tam nie było, bo będąca w ciąży narzeczona Piotra L. pojechała z małą córką nocować do rodziny. Robiła tak, kiedy mężczyzna pracujący jako kierowca, miał na drugi dzień rano wstawać i jechać do pracy.
Pani Gabriela wspomina, że w mieszkaniu Piotr L. zaczął ją dotykać i mówić rzeczy, których młoda kobieta nie może sobie przypomnieć. Chciała wyjść, ale doszło do szarpaniny. – On wywrócił mnie na łóżko, zaczął zdejmować ze mnie ubrania – relacjonuje Gabriela dziennikarzom TVN. Kobieta prosiła, żeby mężczyzna przestał, ale nie zrobił tego. Matka Gabrieli wspomina, że córka opowiedziała jej o gwałcie, ale nigdy nie była w stanie opowiedzieć tej strasznej historii od początku do końca.
Pani Gabriela chciała wrócić do domu taksówką. Wiózł ją pan Jan, który w rozmowie z "Uwagą" wspomina, że dziewczyna chciała czym prędzej ruszyć spod bloku. Była przestraszona. Po chwili przyznała taksówkarzowi, że została zgwałcona. Pan Jan doradził jej, żeby zamiast do domu, pojechała na policję. Tak też zrobiła.
– Do komendy zgłosiła się 19-letnia dziewczyna, która poinformowała o tym, że została zgwałcona. Poszkodowana została przesłuchana. Zabezpieczony został monitoring. Zabezpieczono dokumentację medyczną. Cały ten materiał został przekazany do Prokuratury Rejonowej w Olecku – mówiła "Uwadze" podkom. Dominika Olszewska z Komendy Powiatowej Policji w Olecku.
Seks za zgodą? Tak twierdził zatrzymany mężczyzna
Piotr L. został zatrzymany i przesłuchany w charakterze świadka. Twierdził, że stosunek seksualny miał miejsce za zgodą Gabrieli. Jak więc wytłumaczyć, że niedługo po zdarzeniu dziewczyna wyszła z mieszkania i wysłała mu wiadomość o treści "Zgwałciłeś mnie"?
Na niekorzyść mężczyzny świadczyła też m.in. obdukcja ofiary. Na ciele pani Gabrieli stwierdzono siniaki i stłuczenia. Nawet biegła psycholog określiła zeznania i reakcje poszkodowanej jako "wysoce wiarygodne".
Umorzone śledztwo
Ponad pół roku trwało śledztwo ws. gwałtu na pani Gabrieli. W kwietniu 2024 r. prokuratura je umorzyła, z braku wystarczających dowodów. – Krytycznie oceniono zeznania pokrzywdzonej. Oceniono, że należy podejść do nich z dużą ostrożnością – mówi Andrzej Tylenda z Prokuratury Rejonowej w Olecku. Adwokat kobiety złożył zażalenie do sądu. W aktach sprawy nie znalazł kilku dowodów, m.in. kluczowych zdjęć.
– Nie wiem czemu nie ma zdjęć, ja te zdjęcie złożę, ponieważ jestem tym wszystkim zdruzgotany. Uważam, że decyzja o umorzeniu postępowania wiktymizuje wtórnie pokrzywdzoną – mówi w rozmowie z dziennikarzami tvn adwokat Wojciech Stpiczyński. I dodaje, że jego zdaniem "wiele osób słysząc o takiej sprawie może nie zgłaszać przestępstw". Matka kobiety jest załamana. – Wszystko zostało zamiecione pod dywan, a moje dziecko dalej cierpi – żali się kobieta.
Piotr L. w rozmowie z "Uwagą" przyznał, że doszło do stosunku między nią a Gabrielą. Nie wie jednak, dlaczego kobieta zgłosiła zawiadomienie o gwałcie. Piotr L. dodaje, że na niego i jego rodzinę "jest nagonka". Prokuratura po zainteresowaniu się sprawą przez media, postanowiła raz jeszcze przyjrzeć się sprawie i zastanowić, czy jej umorzenie było słuszne.
CZYTAJ TEŻ: Rzucała małym synkiem, prawie go zabiła! Wyrok dla matki ze Szczytna
Źródło: "Uwaga"