Pojechali na urodzinowe zakupy. Do domu już nie wrócili
Natalia i Dawid pięć lat temu wzięli ślub. Byli zgodnym i przykładnym małżeństwem. Niedawno wybudowali swój dom, który właśnie wykańczali. - Dawid budował, a Natalka mu pomagała, w tym czasie urodziła się ich córeczka, długo na nią czekali - mówi znajomy rodziny w rozmowie z reporterem "Super Expressu". Niestety, w czwartek (9 maja) rodzinne szczęście przerwała niewyobrażalna tragedia.
Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez naszego reportera wiemy, że młode małżeństwo i ich córeczka wybrali się 9 maja do Olsztyna. Mieli tam zrobić zakupy i odwiedzić lekarza. Natalia kilka dni temu obchodziła swoje urodziny i chciała sobie coś kupić z tej okazji. Po załatwieniu spraw w Olsztynie, cała trójka ruszyła w doskonale sobie znaną drogę do domu. Niestety, do domu już nie wrócili.
Po przejechaniu około 60 kilometrów, za wsią Marwałd - jak wspomina jeden ze świadków wypadku - ich opel nagle zakołysał się i bezwładnie skręcił wprost pod koła wielkiego tira. Kierowca ciężarówki nie miał szans na zahamowanie samochodu i uniknięcie zderzenia. Wielka masa w jednej chwili rozerwała opla na części.
Natalia i jej mąż Dawid zginęli od razu. Ocalała tylko 4-letnia Ola. Nieprzytomną dziewczynkę z wraku wydobyli strażacy. Trafiła ona śmigłowcem do szpitala w Olsztynie. Po kilku dniach od wypadku stan 4-latki nadal jest bardzo poważy. W poniedziałek (13 maja) po południu dotarły do nas dobre informacje. Ola odzyskała przytomność i jej stan zaczął się poprawiać. Dziecko nadal przebywa na dziale intensywnej terapii.
Po wypadku, we wraku auta wciąż dzwoniły telefony. Strażak: "Nikt nie miał odwagi ich odebrać"