Tragiczny finał wakacyjnej zabawy. Timi utonął na strzeżonej plaży
- Ja nie chcę wiele, ja chcę tylko prawdy. Nie śpię po nocach i tylko myślę, o moim ukochanym małym syneczku - mówiła niedawno w rozmowie z "Super Expressem" Anna Ch., mama zmarłego chłopca. Timi utonął w ubiegłe wakacje, 20 sierpnia, na plaży położonej nad jeziorem Sajmino w Ostródzie. Był tam ze znajomą matki i swoimi rówieśnikami. Niedługo po tragedii w lokalnej społeczności zawrzało. Plażowicze mieli pretensje do ratowników, którzy - ich zdaniem - zbyt długo i zbyt opieszale działali na wieść o zniknięciu Timiego pod wodą.
Mama opłakuje Timiego. Te słowa łamią serce. "Zbieram na pomnik dla mojego synusia" [Zdjęcia]
Polecany artykuł:
Śledztwo ws. utonięcia Timiego tkwi w miejscu
Śledztwo ruszyło szybko, ale obecnie tkwi w miejscu. Pierwsze czynności podjęli policjanci z Ostródy. Przesłuchali świadków wypadku i samych ratowników. Wykonywali jeszcze wiele innych ważnych czynności przez wiele dni, choć wiedzieli, że jeden z ratowników był związany z policyjnym klubem sportowym „Mazury”, który według pozyskanych przez naszego reportera dokumentów, działał przy Komendzie Powiatowej Policji w Ostródzie. Tymi dokumentami są m.in. umowa i porozumienie pomiędzy „OCSiR”, zarządcą plaży w Ostródzie, na której utonął Timi i policyjnym klubem sportowym „Mazury”, zarejestrowanym jako prywatne stowarzyszenie. Na jednym z dokumentów widnieją podpisy oficera prasowego KPP w Ostródzie, który jednocześnie sprawuje w policyjnym klubie rolę członka zarządu.
Według dostępnej informacji pochodzącej ze strony internetowej klubu „PKS Mazury”, prezesem honorowym nadal jest "awansowany" niedawno do Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie były komendant ostródzkiej policji. Swoje stanowisko pełnił od 2016 r. Przed wstąpieniem do policji, pracował wiele lat jako strażnik miejski, a później awansował na komendanta SM.
Te informacje o istniejącym tzw. konflikcie interesów, śledczym nie przeszkadzały i dalej bezrefleksyjnie prowadzili czynności śledcze. Efekt był taki, że po poinformowaniu o tym fakcie opinii publicznej, sprawa została przeniesiona do prowadzania przez policjantów z Iławy pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Elblągu.
Śledztwo będzie umorzone? "Maleje szansa na jego wyjaśnienie"
Były policjant, pracujący w zawodzie ponad 20 lat, nie wierzy, że winni odpowiedzą za śmierć Timiego. - Wiem z doświadczenia, że czym dłużej postępowanie przygotowawcze trwa, tym maleje szansa na jego wyjaśnienie. Świadkowie zapominają, czasem umierają albo emigrują i prokurator z uwagi na brak dowodów, nierzadko musi śledztwo umorzyć - mówi nasz rozmówca.
Śledztwo tkwi w miejscu. Przez ponad pół roku prokuratura nie mogła znaleźć biegłego, który mógł wydać opinię w zakresie akcji ratunkowej i organizacji kąpieliska w Ostródzie, a jak ostatecznie został wyznaczony, to po kilku miesiącach zrezygnował z pracy, bo… dopatrzyć się miał znajomości z jednym z ratowników, który feralnego dnia pełnił dyżur na plaży i pozostaje w aktach śledztwa.
O komentarz w sprawie działalności przy KPP w Ostródzie prywatnego stowarzyszenia, którego honorowym prezesem jest wysoko postawiony funkcjonariusz policji, były komendant z Ostródy, poprosiliśmy obecnego szefa ostródzkiej policji. Mimo wysłanego w ubiegły piątek (26 czerwca) maila z załączonymi kopiami dokumentów i telefonicznego kontaktu z KPP w Ostródzie, nie udało nam się uzyskać komentarza do czasu publikacji tego materiału. Sierż. Paulina Śliwińska z biura prasowego ostródzkiej policji poinformowała jedynie, że ma na odpowiedź 14 dni.
Gdyby Timi żył, 11 lipca skończyłby 12 lat. Jego mama, pani Anna, nadal cierpi i powoli traci nadzieję, że okoliczności śmierci jej ukochanego synka zostaną wyjaśnione. Nikt nie poniósł odpowiedzialności za śmierć chłopca. Ratownicy dalej pozostają ratownikami, ich dyrektor zachował stanowisko, a policyjny klub sportowy prowadził jeszcze niedawno miejską szkołę pływania na basenie w Ostródzie.
Do tej bulwersującej sprawy wrócimy.