Nie mógł znieść, że jego żonie amputowali piersi. Z rakiem walczyła sama
Jak informuje "Gazeta Olsztyńska", pani Krystyna, u której zdiagnozowano nowotwór obu piersi, musiała zmagać się nie tylko z chorobą, ale z zachowaniem swojego męża, za którego wyszła 37 lat wcześniej. Mimo tak długiego stażu mężczyzna nie wykazywał jakiejkolwiek empatii dla sytuacji, w jakiej znalazła się jego żona, choć na początku usłyszała, że zostało jej pół roku życia. Gdy kobieta powiedziała mu, że będzie miała amputowaną pierś, udał, że tego nie słyszy. Gdy trafiła do szpitala, odwiedził ją tylko raz. Na szczęście na wysokości zadania stanęło troje dorosłych dzieci małżeństwa, dzięki którym chora zyskała też motywację, by nie poddawać się i walczyć o swoje zdrowie. Panią Krystynę nadal spotykały jednak przykrości, bo zaczęły jej wypadać włosy, a jej wygląd bardzo się zmienił, czego mężczyzna nie był w stanie znieść.
- Wręcz wykrzyczał mi w twarz, że teraz nie czuje się dobrze we własnym domu, że rozmawiamy tylko o badaniach, chemii, leczeniu. Świat teraz kręci się wokół mnie, a on chce normalnie żyć. Oczekiwał, że mimo choroby będę gotować mu obiadki, piec ciasta, usługiwać mu i jeszcze się uśmiechać… Zryczałam długo, bo nie mogłam zrozumieć, jak on może tak mnie traktować. Przez lata pracowałam, wychowywałam dzieci, ogarniałam dom, ale teraz byłam chora… Nie miałam siły czasem wstać i przygotować sobie jedzenia, a on wymagał, żeby wszystko było „po staremu”. Żadnego współczucia, wsparcia z jego strony… Nic… - mówi kobieta "Gazecie Olsztyńskiej".
"Jak można kochać się z deską?"
Jak informuje "Gazeta Olsztyńska", kobieta wygrała z chorobą, ale po 2 latach dowiedziała się, że nowotwór zaatakował również drugą pierś. Znów czekała ją samotna walka, bo jej mąż ani myślał jej pomóc, bo po tym jak przeszła druga amputację, spał osobno, a do tego unikał wspólnych posiłków i rozmów. Pani Krystyna mimo to wyzdrowiała, ale wkrótce później zachorowała na depresję. Ze swoim mężem spędziła jeszcze kilka lat, ale trudno uwierzyć, co musiała znosić w domu.
- Kiedy powiedziałam mu, że bardzo mi go brakuje, że chciałabym, żeby znów był blisko, żeby wrócił do wspólnego łóżka, wpadł w szał. Krzyczał, że nie wyobraża sobie położyć się ze mną do łóżka. „Jak można kochać się z deską?” – wołał. Padło wtedy z jego ust wiele przykrych słów, ale najbardziej zabolało, gdy powiedział, że się mnie brzydzi, że ja nie jestem już kobietą. Tego nie mogłam znieść. Wybiegłam z mieszkania tak jak stałam i poszłam do córki - wspomina w rozmowie z "Gazetą Olsztyńską".
Rozwód i nowe życie
Jak informuje "Gazeta Olsztyńska", pani Krystyna postanowiła się rozwieść z mężczyzną i zamieszkała u najmłodszej córki, która po szczerej, całonocnej rozmowie znalazła mamie psychologa, by pomógł jej wyjść z traumy. M.in. dzięki temu kobieta odzyskała równowagę w życiu, a teraz sama namawia do regularnych, profilaktycznych badań, by nowotwór nie okazał się wyrokiem, a tylko kolejną przeszkodą, jaką trzeba pokonać w życiu.