
Śmiertelne potrącenie 12-latka. Początek procesu
Do zdarzenia doszło 28 maja 2024 r. rano na odcinku drogi Wadąg - Słupy pod Olsztynem. Według ustaleń prokuratora, Roman J., jadący Nissanem od strony miejscowości Słupy, nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Kierowca nie zachował należytej ostrożności, nienależycie obserwował drogę i zbliżając się do wyznaczonego przejścia dla pieszych, nie zatrzymał się, choć 12-letniego pieszego przepuszczał jadący z przeciwka samochód. W rezultacie oskarżony miał potrącić 12-letniego chłopca, który przechodził przez przejście dla pieszych. Po kilku dniach walki o życie, Krzyś zmarł 5 czerwca 2024 r. w olsztyńskim szpitalu.
Roman J. był trzeźwy w chwili zdarzenia, a samochód, którym kierował, był sprawny technicznie. Przed sądem, kiedy rozpoczął się proces, Roman J. przyznał się do zarzucanego mu czynu. Jak mówił kierowca, feralnego dnia jechał po zakupy. Drogą, na której doszło do tragedii, jeździł 50 lat. Twierdził, że nie widział chłopca. Wyjaśnieniom oskarżonego przysłuchiwali się m.in. rodzice Krzysia. Oboje płakali. Przed sądem Roman J. przeprosił rodziców zmarłego chłopca za to, co się stało. Dodał, że w chwili zdarzenia jechał z "niewielką" prędkością.
Na rozpoczęciu procesu pojawił się reporter "Super Expressu". Przed sądem oprócz oskarżonego zeznawali również świadkowie wypadku. Jeden z nich stwierdził, chłopiec "został uderzony narożnikiem auta". Świadek wyszedł z samochodu i pobiegł do poszkodowanego, wezwał też pogotowie. Inny ze świadków mówił, że - według niego - Roman J. jechał z prędkością 70-80 km/h. Według świadków, 12-letni pieszy po zderzeniu z samochodem "wyleciał w powietrze". Ponadto, jak mówią świadkowie, nie było widać prób hamowania.