Do Julii karetkę wzywano dwa dni. 15-latka zmarła
15-letnia Julia Szymańska z Ostródy poczuła się bardzo źle. Rodzina chciała, aby do ich domu przyjechał zespół pogotowia ratunkowego, jednak zamiast tego, lekarz zalecił zastosowanie ibuprofenu. Lek nie pomógł. Ponadto u Julii nasiliły się bóle mięśni. Dwa dni po pierwszym telefonie na 112, nastolatka przestała oddychać. Rodzina dziewczyny zadzwoniła po pomoc kolejny raz. Pogotowie przyjechało bardzo szybko, jednak było już za późno, aby uratować Julkę.
- Powinni za to odpowiedzieć, przez tych konowałów moja siostra nie żyje! - mówi zrozpaczona Weronika Szymańska, siostra zmarłej nastolatki. Po kilku dniach od wysłania zapytania o sprawę 15-letniej Julii, Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Olsztynie przysłała nam odpowiedź.
Pogotowie odpowiada na zarzuty rodziny zmarłej 15-latki
Wojewódzka stacja pogotowia potwierdza, że rodzina 15-latki kilkukrotnie wzywała pomoc. - W sprawie tego zdarzenia zarejestrowano trzy połączenia. Pierwsze połączenie odbyło się nad ranem 16 listopada. Następnie tego samego dnia odbyły się dwa połączenia po godz. 23.00 - informuje Krzysztof Jurołajć, rzecznik WSPR w Olsztynie. - Za każdym razem dyspozytorzy medyczni otrzymywali informacje od rodziny, iż pacjentka ma objawy wskazujące na infekcję bez nagłego przebiegu w czasie. Z poszerzonego wywiadu dyspozytorskiego wynikało, że opisywane objawy nie stanowiły nagłego zagrożenia zdrowotnego, które uzasadniałoby wysłanie zespołu karetki pogotowia.
Co dyspozytor przekazał rodzinie umierającej 15-latki?
Rzecznik WSPR w Olsztynie dodaje, że podczas rozmów dyspozytor medyczny ustalał z rodziną, że nawiąże ona kontakt i skonsultuje się z odpowiednikiem lekarza rodzinnego, czyli Nocną i Świąteczną Opieką Zdrowotną. Dyspozytor przekazał rodzinie adres i telefon, gdzie można uzyskać odpowiednie informacje, dotyczące dalszego postępowania z osobą chorą. Rodzina uzyskała również informacje, że gdyby był problem z nawiązaniem kontaktu z lekarzem, bądź stan pacjentki uległ pogorszeniu, mają natychmiast zadzwonić pod numer alarmowy.
Rodzina zgłosi sprawę śmierci Julii do prokuratury?
Kolejne, ostatnie już zgłoszenie nastąpiła 17 listopada po godz. 12, kilkadziesiąt godzin po pierwszym telefonie. Julka była już wtedy nieprzytomna. - Zjawili się dosłownie po 3 minutach - opowiada Weronika, siostra Julii. - Podjęto czynności reanimacyjne, ale nie udało im się przywrócić Julii do życia. Gdyby dyspozytor od razu wysłał załogę ratownictwa, Julia na pewno by żyła. Miała całe życie przed sobą.
Rodzina zmarłej Julii Szymańskiej zapowiada, że nie odpuści sprawy śmierci 15-latki. - Podczas stwierdzenia zgonu była policja, która sporządziła notatkę. Nie zostawimy śmierci Julki, zgłosimy sprawę bezpośrednio do prokuratury - dodaje siostra zmarłej dziewczyny. Jak udało nam się dowiedzieć od rodziny nastolatki, Julia prawdopodobnie urodziła się z wadą serca. Dopiero, kiedy skończyła miesiąc, podczas szczepienia, wyszło na jaw, że ma problem z sercem. Kiedy miała 4 lata, zostały jej wszczepione zastawki.