Rolnik poszedł na grzyby. Pan Paweł utknął w bagnie. Pies uratował mu życie
Nie ma chyba lepszego momentu na przedstawienie tej historii niż, przypadający na 26 sierpnia, Międzynarodowy Dzień Psa. - Szczęście w nieszczęściu miał 30-latek, który poszedł na grzyby z psem i wpadł do bagna. Całą noc spędził w lesie wołając o pomoc. Krzyk mężczyzny usłyszeli dwaj nastolatkowie, którzy zadzwonili na numer alarmowy. W dotarciu do mężczyzny pomógł jego pies, który doprowadził policjantów do swojego pana - tak relacjonowała to zdarzenie policja. Funkcjonariusze zaprowadzili zziębniętego mężczyznę do radiowozu, tam go ogrzali, a następnie odwieźli do domu.
Pan Paweł jest rolnikiem. Feralnego dnia wybrał się ze swoim psem na grzyby. W pewnym momencie wpadł do bagna... w obawie o swojego czworonoga. - Moja suczka zerwała się ze smyczy, wystraszona przez jakiegoś zwierzaka. Pobiegłem za nią na bagna i wpadłem. W wodzie utopiłem wszystko, klucze od auta, telefon - opowiada pan Paweł w rozmowie z "Super Expressem". Nadchodziła noc. Mężczyzna postanowił spędzić czas do rana w lesie. Przy nim wiernie towarzyszył pies.
Po godzinie walki wyczołgałem wydostałem się z bagniska. Nie widziałem drogi powrotnej, wszędzie wokół były bagna. Postanowiłem spędzić noc w lesie, nazbierałem paproci, powtykałem pod mokre ubranie i przytulony do suczki czekałem do rana.
- opowiada pan Paweł.
Następnego dnia rano pies pobiegł do szukających policjantów pana Pawła, którego krzyki na bagnach usłyszało dwóch nastolatków. Mundurowi doprowadzeni do mężczyzny bezpiecznie wyprowadzili go z bagna, dali pić i jeść, a następnie odwieźli do domu.
- Niby zwykłe wyjście na grzyby, a mogło skończyć się tragicznie. W nocy było wtedy poniżej 10 stopni Celsjusza - wspomina feralny dzień pan Paweł.