Dramat w święta
Boże Narodzenie w 2023 r. Patrycjusz N. spędził z rodziną. Nie mógł liczyć na podwózkę, przez wcześniej wzniesione toasty. W Miłomłynie nie znalazł wolnej taksówki, a autobusy tego dnia nie kursowały. Mężczyzna postanowił więc iść drogą serwisową w kierunku Ostródy. Chciał przejść ok. 10 km. Najprawdopodobniej liczył, że „złapie stopa”. Gdy wchodził do tunelu, trzy kilometry od Miłomłyna, pod przejściem dla zwierząt, chcąc dostać się na chodnik, wydarzył się dramat. 37-latek został potrącony przez kierowcę ciemnej skody. Kierowca zamiast wezwać pomoc, odjechał z miejsca wypadku.
Mężczyzna trafił nawet do aresztu na trzy miesiące, ale z niego wyszedł. Śledczy nie dotarli do świadków zdarzenia i nagrań z monitoringów. Swoje śledztwo oparli na wyjaśnieniach kierowcy i powołali biegłych. Jeden z nich wydać miał opinię, która zdecydowała o możliwości wycofania zarzutów dla kierowcy, bo sprawcą wypadku był Patrycjusz N., który miał leżeć na ziemi jeszcze przed potrąceniem.
Na początku 2025 roku 42-letni Krzysztof Z. znów dał o sobie znać. Kierowca urządził sobie trwający kilka godzin rajd, który zakończył w rowie. Uciekając przed policją, mężczyzna jechał pod prąd z dużą prędkością, zawracał w niedozwolonych miejscach i próbował doprowadzić do zderzenia z radiowozem.
Wyrok sądu
W czwartek (13 lutego) zapadł wyrok ws. nieudzielenia pomocy Patrycjuszowi N. Krzysztof Z. dobrowolnie poddał się karze. Najbliższe 11 miesięcy kierowca spędzi w więzieniu. Będzie też musiał zapłacić 10 tysięcy złotych nawiązki rodzinie poszkodowanych. Krzysztof Z. przyznał się do winy. Swoje zachowanie tłumaczył szokiem, problemem z telefonem i późną porą. Wyraził skruchę za to, co zrobił, przed sądem był bliski płaczu.