Sprawą placu zabaw w Ostródzie (woj. warmińsko-mazurskie) reporter "Super Expressu" zajął się po telefonie jednej z czytelniczek, która wychowuje dwójkę małych dzieci. Kobieta jest zbulwersowana stanem placów zabaw w Ostródzie, mieście turystycznym, które chce przyciągnąć do siebie rodziny z dziećmi. - Kiedyś place zabaw w mieście były posprzątane. Teraz strach bawić się z dzieckiem, bo może się pokaleczyć, albo zarazić jakimś paskudztwem - mówi pani Martyna z Ostródy. Place zabaw nazywa śmietniskiem. Czy pani Martyna ma rację? Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, dostępne w poniższej galerii.
Aż dziw bierze, że monitorowany plac zabaw zamienił się w plac grozy. Puste puszki po napojach, butelki, niedopałki, psie odchody i mnóstwo przeróżnych śmieci. Do tego zniszczone urządzenia. Obraz nie jak z turystycznego miasteczka, jaką mieni się Ostróda, a raczej z postapokaliptycznego filmu! Co więcej, na ten plac grozy patrzy kilku ostródzkich radnych, mieszkających w pobliżu i nic z tym nie robią. To powód do wstydu. Nasz reporter pokazał zdjęcia tego obiektu miejscowemu sanepidowi. Jeszcze w tym tygodniu inspektorzy mają sprawdzić stan sanitarny piaskownic i całego terenu.
- To miejsce nie jest wyjątkiem, bo inne place zabaw w mieście wyglądają podobnie. Burmistrz dba o plac zabaw ten obok urzędu, bo tam robi sobie zdjęcia na Facebooka - bulwersuje się pani Martyna i dodaje. - Dawniej Ostródę nazywano „Perłą Mazur". Dawniej...