Krzysia potrącił samochód. Tragiczna śmierć 12-latka
12-letni Krzyś został potrącony przez samochód pod koniec maja w miejscowości Kieźliny, niedaleko Olsztyna. - 12-latek przechodził przez jezdnię na oznakowanym przejściu dla pieszych - mówił tuż po zdarzeniu mł. asp. Jacek Wilczewski z olsztyńskiej policji, w rozmowie z TVP3 Olsztyn. - Jeden z kierowców ustąpił pierwszeństwa, natomiast po chwili nadjechał, z większą prędkością, inny pojazd, którym kierował 74-latek. Doszło do potrącenia - dodał policjant.
Po zdarzeniu przez kilka dni apelowano o oddanie krwi na rzecz 12-letniego Krzysia, piłkarza klubu UKS Frendo Dywity. W akcję włączyli się m.in. strażacy z OSP Kieźliny. Niestety, życia chłopca nie udało się uratować. We wtorek (5 czerwca) po południu 12-latek zmarł w szpitalu.
Lokalna społeczność wstrząśnięta po śmierci Krzysia
Śmierć Krzysia wstrząsnęła lokalną społecznością. Po śmierci Krzysia na terenie gminy Dywity została wprowadzona dwudniowa żałoba. Zgodnie z decyzją wójta flagi na budynkach urzędowych mają być przepasane kirem. Dodatkowo samorząd odwołał wszystkie imprezy o charakterze rozrywkowym, których był organizatorem.
Pogrzeb 12-letniego Krzysia. Tłumy w kościele, wzruszająca ceremonia
W poniedziałek (10 czerwca) rodzina, znajomi i przyjaciele pożegnali Krzysia na cmentarzu. Jego grób utonął w kwiatach, których było tak dużo, że leżały nawet przy sąsiednich grobach. Uroczystości na cmentarzu poprzedziła ceremonia w kościele.
Młodego sportowca pożegnały tłumy. - Krzyś spotkał się z Panem Bogiem. Zapewne patrzy teraz na każdego z nas i uśmiecha się tak jak zawsze. Pewnie dziękuje, że tu jesteście - mówił ksiądz podczas wzruszającego kazania w kościele.
I dodał: - My dziękujemy Bogu za jego życie, uśmiech i radość, którą wprowadzał w nasze życia. Przychodzimy tu, aby podziękować mu za jego obecność w naszym życiu. Był synem, kolegą z klasy, kolegą z boiska. Każdy ma swoje wspomnienia z nim związane. Ja zapamiętam go, jako kogoś, kto biegał wokół i poprawiał wszystkim humor.
Ksiądz przypomniał, że przez kilka dni trwała walka o życie chłopca. Oddawano nawet krew dla 12-latka. - Każdy z nas przeżywa jego śmierć na swój sposób. Kiedy Krzysiu był w szpitalu, modliliśmy się o to, co najlepsze dla niego. Modliliśmy się o cud - mówił ksiądz. 12-letni piłkarz nie spełni już swoich marzeń o grze na największych stadionach świata. - Teraz Krzyś będzie grał na najlepszych boiskach w niebie - słyszeliśmy podczas kazania. - Teraz to on będzie się o nas troszczył. Mamy w niebie kolejnego przyjaciela, który będzie o nas zawsze pamiętał i wspierał w nas. Może Krzyś chce nas nauczyć tego, żebyśmy byli zjednoczeni, tak jak dzisiaj.