Sołtys wraz z z narzeczoną Mariką (21 l.) i córeczką Oliwią (5 mies.) byli na spacerze, kiedy zadzwonił do nich znajomy i powiedział, że zatrzymała go policja. – Byliśmy niedaleko, więc podeszliśmy w miejsce interwencji. Grzecznie zapytałem policjantów, o co chodzi. Odpowiedział, że chcą sprawdzić znajomego alkomatem, a on żąda, aby mu się przedstawili, bo byli bez czapek i imienników na mundurach. Powiedziałem im, aby zajęli się łapaniem złodziei, a nie rowerzystów – tłumaczy pan Adam.
Nagle stało się coś nieoczekiwanego. – Jeden funkcjonariuszy wyjął telefon i zaczął nagrywać mnie i moją rodzinę. Nie chciałem, żeby filmował moje dziecko, więc odwróciłem telefon w jego stronę – mówi 29-latek.
"Chmura gazu poleciała na mnie i córeczkę"
Sytuacja zaogniła się. – Wtedy rzucili się na mnie. Padłem na ziemię, przyciskał mnie kolanem. Wyciągnęli gaz. Nic nie widziałem, nie mogłem oddychać – opisuje sołtys. – Chmura gazu poleciała w kierunku mnie i córeczki. Dusiła się i płakała – dodaje pani Marika.
Adam Pokojski i i jego znajomy zostali zabrani na komisariat. Jak całe zdarzenie tłumaczą policjanci? Według nich rowerzysta nie chciał podać swoich danych i poddać się kontroli trzeźwości, a na dodatek gdzieś dzwonił. Po chwili zjawił się mężczyzna, który utrudniał czynności wykonywane przez policjantów. Używał wobec nich słów wulgarnych i był agresywny.
To nie jedyne kontrowersje po interwencji służb względem obywatela w ostatnim czasie. Kilka miesięcy temu w Ełku straż miejska brutalnie interweniowała wobec mężczyzny, który nie posiadał maseczki. Świadkowie zdarzenia nagrali całą sytuację.