Potrącenie pod Olsztynem. 12-latka nie dało się uratować
28 maja w Kieźlinach przez przejście dla pieszych przechodziło dwóch chłopców, którzy autobusem chcieli jechać do szkoły. Przed pasami zatrzymało się jedno auto, a drugie, jadące z przeciwnej strony i kierowane przez 74-latka, z impetem potrąciło jednego z chłopców. 12-latek z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala w Olsztynie. Dziecko zmarło 5 czerwca.
Prokuratura w Olsztynie wyjaśnia sprawę śmiertelnego potrącenia na pasach 12-latka i zainicjowała postępowanie administracyjne, które ma zweryfikować czy 74-latek, który prowadził auto, nadal powinien mieć uprawnienia do kierowania pojazdami. Zainteresowany walczy o to, aby nadal być kierowcą.
Kierowca chce odzyskać prawo jazdy
Kierowca w chwili feralnego zdarzenia z 28 maja był trzeźwy. - Po wypadku zostało mu zatrzymane prawo jazdy, by nie mógł kierować pojazdami. Pan się z taką decyzją nie zgodził i zaskarżył ją do sądu. W ostatnich dniach sąd przyznał rację organom ścigania i utrzymał w mocy decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy - poinformował w rozmowie z PAP prok. Daniel Brodowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
Co więcej, prokuratura uznała, że należy zweryfikować uprawnienia seniora do kierowania pojazdami. - W związku z tym zainicjowaliśmy postępowanie administracyjne, które ma zweryfikować, czy pan nadal powinien posiadać prawo jazdy - przyznał Brodowski.
Postępowanie takie będzie prowadziło olsztyńskie starostwo powiatowe, a w trakcie tego postępowania 74-latek będzie musiał przejść specjalistyczne badania, które wykażą, czy jego sprawność upoważnia go do prowadzenia auta. Postępowanie to będzie się toczyło niezależnie od śledztwa prokuratury.
Kierowca nie poczuwa się do winy
W śledztwie dotyczącym tragicznego wypadku w Kieźlinach prokuratura czeka na opinie biegłych z przeprowadzonej sekcji zwłok oraz rekonstrukcji wypadków drogowych. - Pan senior został przesłuchany, przyznał, że doszło do wypadku z jego udziałem, ale dodał, że nie poczuwa się do winy związanej ze spowodowaniem tego zdarzenia - powiedział rzecznik prokuratury.