Joanna i Marek poznali się w maju. W sierpniu byli już małżeństwem
Joanna i Marek, jej późniejszy zabójca, poznali się w maju 1996 r. na dyskotece. Minęło raptem kilka tygodni, a para była już zaręczona. Pod koniec wakacji wzięli ślub. Szczęście świeżo upieczonego małżeństwa trwało jednak bardzo krótko. Już niedługo po weselu Joanna skarżyła się mamie, że mąż bije ją, a nawet groził śmiercią, trzymając w ręku nóż. Joanna chciała unieważnić małżeństwo zawarte z Markiem. Śledztwo ws. śmierci Joanny wykazało, że niedługo po ślubie dziewczyna spotkała się kilka razy z Andrzejem M. — swoim poprzednim chłopakiem. Andrzej był ochroniarzem.
We wrześniu 1996 r. rozegrał się dramat. Joanna i Marek kłócili się, doszło do szarpaniny. Marek W. przewrócił swoją żonę na wersalkę i dusił za szyję. Joanna próbowała się bronić, ale nawet drapanie paznokciami po szyi męża nie przerwało morderczego uścisku. Asia miała zaledwie 23 lata.
Ciało Joanny znaleziono po 24 latach. Mama mogła wreszcie pochować córkę
Marek po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, co zrobił. Próbował pomóc żonie, ale Joanna już nie żyła. Zabójca przestraszył się konsekwencji. Ciało Asi ukrył w wersalce. O pomoc poprosił brata, z którym zabrali zwłoki Joanny z mieszkania, a następnie utopili w Jeziorze Dywickim. Ciała szukano wiele lat. Odnaleziono je dopiero pod koniec maja 2020 r., prawie 24 lata po zabójstwie.
24 lata czekała też mama Joanny. Pani Danuta wreszcie mogła pochować córkę. Kobieta odwiedza grób Asi regularnie. Tuż przed Bożym Narodzeniem udaliśmy się na cmentarz. Jak zawsze, czuwała przy córce jej mama.
Polecany artykuł:
Partnerka Marka W. ujawniła policji straszną prawdę
Ciała Joanny szukano latami. W międzyczasie trwał proces ws. jej śmierci. Przez 7 lat od zabójstwa Marek W. był na wolności. Ułożył sobie życie na nowo, krótko po śmierci żony poznał inną kobietę. Tej znajomości gorzko pożałował, ponieważ to Emilia F., partnerka Marka W. poinformowała policję, że to on zabił Joannę. Co ciekawe, to Marek powiedział nowej partnerce, co stało się z jego żoną.
Marek W. i jego brat ostali zatrzymani 17 września 2003 r. Mąż Joanny w toku postępowania przygotowawczego przyznał się początkowo do popełnienia zarzuconego mu przestępstwa i złożył wyjaśnienia, szczegółowo odtwarzając przebieg całego zdarzenia. Wyjaśnił m.in., że feralnego dnia w wynajmowanym przez nich mieszkaniu pomiędzy nim a żoną doszło do kłótni, w trakcie której Joanna W. zaczęła go upokarzać. W rezultacie Marek W. wpadł w szał i udusił swoją żonę, choć jak zapewniał, nie miał zamiaru jej zabić. Później Marek W. odwołał swoje wyjaśnienia, w których przyznał się do zabójstwa, podając, że zostały na nim wymuszone przez policjantów, którzy mieli go bić i zastraszać.
Zabójca Joanny był poczytalny. Dostał 15 lat więzienia
Marka W. poddano badaniom psychiatrycznym, które wykazały, że nie ujawnia on objawów choroby psychicznej, czy niedorozwoju umysłowego. Biegli rozpoznali u niego nieprawidłową osobowość, niedostatek uczuciowości wyższej, zaburzenia w sferze emocji oraz woli, obniżony wgląd we własną osobowość, obniżony krytycyzm, postawę aspołeczną oraz doraźne zaspokajanie swoich potrzeb nie zważając na konsekwencje.W 2006 roku sąd uznał Marka W. za winnego zabójstwa żony. Dostał 15 lat pozbawienia wolności. Jego brata skazano na 2 lata za utrudnianie postępowania karnego poprzez zacieranie śladów i utopienie zwłok ofiary w jeziorze. Marek W. wyszedł na wolność w 2018 roku, czyli po dwunastu latach od skazania. Niedługo później zmarł.