Chwile grozy w Nidzicy. Rozbój i kradzież. Początek procesu
Według prokuratury jeden ze sprawców rozbił butelkę i przykładając do szyi pokrzywdzonej żądał wydania saszetki z pieniędzmi. Drugi z oskarżonych przewrócił drugą pokrzywdzoną na ziemię. Mężczyźni - oprócz saszetki - ukradli również dwa telefony i klucze do mieszkania. Po napadzie młodzi mężczyźni próbowali sprzedać telefony wśród swoich znajomych.
Kilka dni po rozboju zostali zatrzymani przez policję w Napierkach pod Nidzicą. Jeden z chłopaków, po wejściu policji do mieszkania ukrył się w lodówce, a drugi w kuchennej szafce przerobionej na kryjówkę. Na proces nastolatkowie zostali dowiezieni z aresztu. Oskarżeni to podopieczni młodzieżowych ośrodków opiekuńczo-wychowawczych, do których trafili za wcześniejsze kradzieże albo włamania. Jeden z nich to wychowanek domu dziecka.
18-letni Adrian K. powiedział przed sądem, że podczas ucieczki z ośrodka poznał dwie kobiety i mężczyznę. Razem z nimi postanowił odwiedzić swojego kolegę - 19-latka z Nidzicy. Wiedział, że kobiety mają pieniądze, więc razem ze znajomym postanowił je okraść. Przed sądem przyznał się do kradzieży, ale nie do tego, że przystawiał pokrzywdzonej rozbitą butelkę do twarzy i szyi. - Mówiłem, żeby wydała co ma; ona się przestraszyła i oddała. Po tym przenocowaliśmy u znajomego, a potem pojechaliśmy do jego rodziny pod Nidzicę - mówił przed sądem. Drugi z oskarżonych 19-letni Kamil L. mówił o napadzie, że jedną z dziewczyn przewrócił na ziemię, ale nie bił po twarzy. Pytany o obrażenia na jej twarzy mówił, że mogła się sama uderzyć o chodnik. Sąd odroczył proces do 1 czerwca. Rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia stanowi zbrodnię, za którą grozi kara od trzech do 15 lat pozbawienia wolności.