Pracownik stracił nogę podczas prac w lesie. Postępowanie umorzone
Sprawa dotyczyła wypadku, do którego doszło 11 sierpnia 2021 r. podczas prac wykonywanych w lesie pod Stawigudą. Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe, po przeprowadzeniu śledztwa, jako osobę odpowiedzialną za to zdarzenie oskarżyła Kingę P. – właścicielkę firmy, w której pracował mężczyzna pokrzywdzony w wypadku. Według ustaleń prokuratora Kinga P. nie dopełniła wynikającego z tego tytułu obowiązku i wskutek tych zaniedbań, nieumyślnie doprowadziła do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jednego z pracowników. Podczas prac jeden z pracowników został uderzony w prawą nogę tarczą tnącą kosy spalinowej, obsługiwaną przez innego pracownika. Pokrzywdzony mężczyzna stracił część nogi.
Proces w tej sprawie rozpoczął się 5 kwietnia 2023 r. Kinga P. w pierwszym dniu procesu nie przyznała się do zarzucanego jej czynu i złożyła wyjaśnienia. Oskarżona wskazała w nich m.in., że pokrzywdzony wbrew wydanemu wcześniej poleceniu samowolnie odłączył się od niej i nie jest dla niej wiadome, jakim sposobem znalazł się w niebezpiecznej strefie koszenia drobnych gałęzi. Wyrok w tej sprawie zapadł w czwartek (27 kwietnia). Sąd Okręgowy w Olsztynie, zmieniając opis zarzutu i kwalifikację prawną, uznał Kingę P. za winną popełnienia jedynie wykroczenia przeciwko prawom pracownika. - Z uwagi na to, że oskarżona za ten sam czyn już wcześniej została ukarana prawomocnym mandatem na kwotę 2 tys. zł grzywny, Sąd Okręgowy w Olsztynie postępowanie w tej sprawie umorzył - mówi Adam Barczak, rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie.
Polecany artykuł:
Miał 2,7 promila alkoholu. W takim stanie podjął pracę w lesie
Sąd zwrócił uwagę, że feralnego dnia poszkodowany pracownik przyszedł do pracy pijany. Miał około 2,7 promili alkoholu. Nie ma jednak żadnych wiarygodnych dowodów na to, że oskarżona wiedziała o tym i mimo to dopuściła go do pracy. W ocenie sądu, jedyną osobą odpowiedzialną za wypadek jest sam pokrzywdzony, który będąc pod wpływem alkoholu, samowolnie opuścił wyznaczone mu miejsce pracy i podszedł od tyłu, bez uprzedzenia do niczego nie spodziewającego się, zajętego pracą innego pracownika. Ten ostatni miał prawo zakładać, że pracuje sam i w pobliżu ostrzy tnących kosy nie powinno być innych osób.
Sąd zwrócił przy tym uwagę, że zamontowanie nieprawidłowej osłony na część roboczą podkaszarki nie miało żadnego znaczenia dla tego wypadku. Osłona ma za zadanie chronić jedynie koszącego i niezależnie od tego czy byłaby założona właściwa osłona, a nawet jeśli by jej nie było w ogóle, to i tak pokrzywdzony stając w obszarze pracy części tnącej podkaszarki doznałby takich samych obrażeń ciała.