Sytuacja z Gołdapi brzmi wręcz absurdalnie. Radny Andrzej T. zarzucił kilka lat temu kradzież Wojciechowi Hołdyńskiemu, który wstąpił na drogę sądową z radnym. Decyzją sądu Andrzej T. miał przeprosić Hołdyńskiego. Ukarany radny zamiast wykonać wyrok, ignorował decyzję sądu, nie płacił także grzywien i... wybrał areszt. - Pan Andrzej jest w areszcie w Suwałkach. Sam tam pojechał, na 15 dni - poinformowała we wtorek rano PAP pracownica firmy należącej do radnego. Telefon Andrzeja T. milczy. Portale internetowe z Gołdapi zamieściły list radnego, w którym napisał on, że "podjął trudną dla bliskich i niekomfortową dla siebie decyzję".
- Wybrałem areszt zamiast przeprosin - napisał radny. Dodał, że "idzie do aresztu za niewykonanie wyroku Sądu Okręgowego w Suwałkach z 2018 roku". Radny zaznaczył, że wyrok ten zapadł w trybie wyborczym w czasie samorządowej kampanii wyborczej, w związku z czym - w jego ocenie - "sąd nie badał całości sprawy". Sprawę, za którą sąd skazał gołdapskiego radnego wytoczył obecny przewodniczący rady miasta Gołdapi Wojciech Hołdyński. Komentuje Hołdyński:
W czasie samorządowej kampanii wyborczej w 2018 roku ten pan zarzucił mi w mediach społecznościowych kradzież. Miałem kraść ciepło z miejskiej spółki. Ubiegałem się o stanowisko burmistrza, uznałem, że muszę wykazać, że nie jest to prawdą, dlatego w trybie wyborczym skierowałem sprawę do sądu. Wyrok w pierwszej instancji zapadł na moją korzyść: sąd kazał mnie przeprosić. Mój adwersarz odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, a on podtrzymał wyrok nakazujący przeprosiny.
Radny wolał areszt od przeprosin. Poszkodowany... zapłacił za jego wyżywienie
Mimo prawomocnego wyroku Wojciech Hołdyński nie otrzymał przeprosin. W związku z tym informował sąd o niewykonaniu wyroku, a ten nakładał za to na radnego grzywny. Radny od 2018 roku nie płacił grzywien i nie wykonywał przeprosin. - Tych spraw o niewykonanie wyroku było kilka, nie na wszystkie sprawy pan się stawiał - powiedział Hołdyński.
Niezapłacone grzywny Andrzeja T. urosły do 7,5 tys. zł. - Pewnego dnia komornik poinformował mnie, że pan radny zamiast zapłacenia grzywien będzie odbywał karę aresztu. Jeden dzień ma być równowartością 500 zł grzywny, stąd 15 dni aresztu - powiedział PAP Hołdyński, ale zaznaczył, że komornik nakazał mu zapłacenie 1,4 tys. zł na koszty wyżywienia radnego. - Cóż miałem robić, zapłaciłem. Sytuacja jest niedorzeczna: on mnie nie przeprosił, a ja mu opłacam wyżywienie w areszcie - powiedział Hołdyński, podkreślając, że wciąż czeka na przeprosiny za bezpodstawne oskarżenia o kradzież. - Pan radny odsiedzi grzywny, ale nakaz przeprosin jest nadal aktualny - podkreślił Hołdyński w rozmowie z PAP.
Polecany artykuł:
Koszty wykonania aresztu z zarobków radnego
Rzecznik prasowa Aresztu Śledczego w Suwałkach Joanna Boratyńska poinformowała PAP, że obecnie obowiązujące przepisy nie pozwalają jej potwierdzić lub zaprzeczyć, że radny z Gołdapi trafił do aresztu.Boratyńska podała PAP, że dłużnik w areszcie jest osadzany "w pomieszczeniu na ten cel przeznaczonym, oddzielnie od osób pozbawionych wolności w trybie postępowania karnego i administracyjnego. Dłużnik powinien jednak podczas przebywania w areszcie być według możności zatrudniony zarobkowo w granicach jego zdolności. Z zarobku jego pokrywa się przede wszystkim koszty wykonania aresztu".
Boratyńska wyjaśniła PAP, dlaczego za wyżywienie radnego, który nie wykonał wyroku zapłacił Hołdyński. - Koszty wykonania aresztu powinny być pokryte z zarobków dłużnika. Wierzyciel obowiązany jest złożyć z góry komornikowi sumę potrzebną na sprowadzenie dłużnika do miejsca osadzenia i na wyżywienie go przez czas trwania przymusu; nie dotyczy to wypadku, gdy wierzyciel korzysta ze zwolnienia od kosztów sądowych - podała Boratyńska.
Z informacji dostępnych w internecie wynika, że radny z Gołdapi, który nie przeprosił Hołdyńskiego jest bardzo aktywny w zakresie składania zawiadomień o różnych nieprawidłowościach.