Radomno. Butla z gazem zabiła 5-letniego Wojtusia. Niewinna zabawa w garażu ojca doprowadziła do tragedii [ZDJĘCIA]

Wojtuś miał zaledwie 5 lat. Mieszkał w Radomnie (woj. warmińsko-mazurskie) i tak jak jego ojciec, strażak, lubił majsterkować. Lubił zaglądać do garażu swojego taty. Kilka dni temu chłopczyk podczas zabawy w garażu, został zmiażdżony przez butlę z gazem technicznym, która spadła na niego. Mimo szybkiej reanimacji, Wojtuś zmarł. Sąsiedzi i znajomi rodziny są w szoku. Mówią o nieszczęśliwym wypadku, a na podwórku, gdzie rozegrała się ta niewyobrażalna tragedia, panuje przygnębiająca cisza, choć zwykle było tu bardzo głośno.

Wojtusia zabiła butla

i

Autor: Paweł Kicowski/Super Express, Shutterstock W Radomnie k. Nowego Miasta Lubawskiego doszło do wstrząsającego wypadku. 5-letniego chłopca zmiażdżyła butla po gazie.

Radomno jest to malowniczo położona miejscowość koło Nowego Miasta Lubawskiego. Wokół wsi wije się rzeka wypływająca z pobliskiego jeziora. Nad centrum góruje stary kościół, obok szkoła i przedszkole. Dom rodzinny tragiczne zmarłego Wojtusia znajduje się przy samym cmentarzu.

Super Raport 02.07 (Goście: Bolesław Piecha - PiS, dr Anna Materska-Sosnowska - politolog, Uniwersytet Warszawski

Tam właśnie we wtorek ok. godz. 14 doszło do makabrycznego wypadku. – Na 5-letniego chłopca przewróciła się pusta butla po gazie technicznym. Butla ta jest wysoka na ponad 1,5 metra i wąska. W wyniku wypadku chłopiec doznał rozległych obrażeń ciała, które skutkowały jego zgonem – informuje Bartłomiej Smarz z policji w Nowym Mieście Lubawskim.

Mieszkańcy wsi są w szoku. – To straszne. Piotr ma garaż, w którym naprawia auta, majsterkuje – mówi pani Katarzyna, mieszkanka Radomna. – Wojtuś chodził z moim synkiem do przedszkola, był wykapanym tatusiem. Też lubił majsterkować, bawił się samochodzikami, rozkładał je części. Pewnie czegoś szukał w garażu ojca, kiedy to się stało – dodaje.

Sąsiedzi opłakują Wojtusia z rodzicami chłopczyka, jego siostrzyczką i dwoma braćmi. Na podwórku rodziny panuje cisza. Dzieci, które wcześniej biegały ze śmiechem, zaszyły się w domu.Piotr zawsze pomaga innym, jest strażakiem, rusza do akcji na każdy sygnał. Nie wyobrażam sobie, jak się czuje. To odpowiedzialny, kochający ojciec, a to, co się wydarzyło, to nieszczęśliwy wypadek – mówi pan Andrzej, mieszkaniec wsi. Policja pod nadzorem prokuratura wyjaśniają wszystkie okoliczności tragedii.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki