Rudziszki

i

Autor: Tomasz Radzik/Super Express, Shutterstock Rudziszki w woj. warmińsko-mazurskim to miejscowość przy granicy z Rosją.

"Straż graniczna przychodzi codziennie"

Rudziszki. Jak wygląda życie przy granicy z Rosją? "Ktoś nas obserwuje"

2022-11-17 11:50

Rudziszki to mała wieś, którą przecina polsko-rosyjska granica. Goście jadący do kilku domów leżących w bezpośrednim sąsiedztwie granicy powinni się wcześniej zapowiadać nie tylko gospodarzom, ale i straży granicznej. Jak wygląda życie mieszkańców przy granicy z Rosją? Mieszkańcy mówią, że Rosjan nie widzą, ale czują, że "ktoś ich obserwuje".

Życie pośród straży granicznej. Tak mieszkają w Rudziszkach

Rudziszki mieszczą się w powiecie węgorzewskim na Mazurach. To niewielka miejscowość, mieszka tu około trzystu osób. Do Rudziszek jedzie się drogą krajową nr 63, na której w pewnym momencie pojawia się znak zakazu wjazdu z adnotacją na tabliczce, że "nie dotyczy ruchu lokalnego i służby drogowej". To jedyny sygnał, że w pobliżu znajduje się polsko-rosyjska granica. Tuż przy tym znaku stoi nowy dom. - Miejsce do mieszkania jak każde inne - mówi z uśmiechem kobieta w rozmowie z reporterką PAP-u. Potem mówi dziennikarce, że może pójść dalej, jeśli zgłosi to wcześniej straży granicznej. - Bo jak nie, to będzie pani miała kłopoty. Tu jest blisko granica, dalej można iść, gdy się to zgłosiło straży granicznej - dodaje. Zapytana, czy w związku z ostatnimi wydarzeniami nie obawia się mieszkać tak blisko granicy, odpowiada, że się nie boi, bo jest żołnierzem.

W Rudziszkach czuję, że Rosjanie ich obserwują

Kilkadziesiąt metrów za znakiem zakazu wjazdu pojawia się kolejny znak - tym razem zakaz ruchu pieszego. I znowu z adnotacją, że "nie dotyczy ruchu lokalnego". Za tym znakiem stoi kilka domów. - Niektórzy mieszkańcy obcych unikają. Wiadomo, jaka tu sytuacja - mówi gospodyni kolejnego domu, leżącego około 300 metrów od granicy. Kobieta przyznaje, że przywykła do granicy, codziennych wizyt straży granicznej, szlabanu i tego, że stale się pamięta o Rosjanach. - Ja ich nie widuję, nikt ich nie widzi. Ale mam wrażenie, że ktoś nas czasem z rosyjskiej strony obserwuje - opowiada gospodyni, której krowy pasą się przy samej granicy. Pastwisko jest ogrodzone elektrycznym pastuchem, aby bydło nie wyszło na pas graniczny i dalej do Rosji.

Straż graniczna przeganiała krowy na granicy

Bywały w przeszłości sytuacje, kiedy zwierzęta za nic miały sobie podział na państwa i pobliską granicę polsko-rosyjską. - Kilka lat temu się zdarzyło, że krowy weszły na ten zaorany graniczny pas. Straż graniczna pomogła mi je zapędzić na pastwisko, na szczęście tam, do Ruskich, nie poszły - wspomina kobieta, która jest za tym, żeby jak najszybciej powstała elektroniczna zapora na granicy, płot, czy choćby zasieki. - To nie jest normalne sąsiedztwo, wiadomo. Uchodźcy, którzy mogą się pojawić to też nie będą tacy uchodźcy jak z Ukrainy. Mam nadzieję, że Rosja się nie odważy nam tu nikogo podesłać, ale za większą ochroną granicy jestem jak najbardziej - przyznaje gospodyni. Zapytana, czy w jakikolwiek sposób bezpośrednia bliskość granicy jej ciąży odpowiada bez wahania, że tak.

- Co chwilkę w telefonie komórkowym pojawia mi się ruski zasięg i po zmianie nadawania telewizji mój dekoder ściąga aż sześć ruskich kanałów! Nie oglądam ani jednego! Nie chcę na nich patrzeć ani ich słuchać! - mówi stanowczo mieszkanka Rudziszek.

W Rudziszkach nie chcą nielegalnych imigrantów

Szlaban graniczny przechodzi przez drogę nr 63. Oprócz szlabanu na szosie jest płot z siatki, który wchodzi nieco na łąki po obu stronach drogi i tabliczka informująca po polsku, rosyjsku, angielsku i niemiecku, że stojąc przy niej znajduje się w miejscu niedozwolonym, za co można zapłacić 500 zł mandatu. Dotąd straż graniczna najczęściej wymierzała taki mandat grzybiarzom i ciekawskim turystom, którzy chcieli mieć zdjęcie z rosyjską granicą w tle. - Zawsze patrolujemy i monitorujemy granicę z Rosją, niezależnie od sytuacji. Gdy pojawia się ktoś oprócz mieszkańców, jest to sprawdzane - mówi rzecznik prasowa warmińsko-mazurskiej straży granicznej Mirosława Aleksandrowicz.

Nielegalnych migrantów dotąd w Rudziszkach nie było. - I mam nadzieję, że nigdy ich nie będzie, że będziemy tu sobie dalej żyli powolutku i spokojnie - mówi jedna z mieszkanek wsi.

Sonda
Czy zapora przy obwodzie kaliningradzkim jest potrzebna?
gen. Mirosław Różański: Trzeba pogratulować polskim służbom. Błaszczak mówi jak internetowy troll

Co robić podczas bombardowania lub ataku rakietowego?

Wojskowy radzi, jak się zachować. Posłuchaj!

Listen to "Jak się zachować podczas bombardowania? Polski żołnierz radzi, gdzie się ukryć! EXPRESS BIEDRZYCKIEJ" on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki