Lockdown w woj. warmińsko-mazurskim został przedłużony do 28 marca. Taką decyzję podjął rząd, który pod koniec lutego wprowadził zaostrzone rygory sanitarne na Warmii i Mazurach. Uczniowie klas I-III uczą się hybrydowo, a kina, galerie handlowe, baseny i teatry pozostają zamknięte. Tak pozostanie przynajmniej do 28 marca, bowiem nic nie wskazuje na nagły spadek dziennej liczby zakażeń na Warmii i Mazurach. Codzienne raporty Ministerstwa Zdrowia informują o kilkuset nowych przypadkach zakażenia.
Warmińsko-mazurskie ma też najwyższy współczynnik liczby zakażeń na 10 tysięcy mieszkańców. Testy na obecność COVID-19 u pacjentów z Warmii i Mazurach wskazują, że wynik pozytywny uzyskuje 35-40 proc. testów, co znacznie wykracza poza krajową średnią.
Na czwartkowej konferencji prasowej, 11 marca, minister Adam Niedzielski, przedstawił, że fatalnie w woj. warmińsko-mazurskim prezentuje się wskaźnik liczby zakażeń na 100 tysięcy mieszkańców. Wynosi on średnio ponad 60 zakażeń. Niemal na pewno Wielkanoc w naszym regionie upłynie pod znakiem izolacji.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Koronawirus: Ponad 21 TYSIĘCY nowych zakażeń w Polsce! Ile zachorowań w warmińsko-mazurskim? [11 marca]
Lockdown w warmińsko-mazurskim. Obostrzenia nie sprawdzają się?
Pojawia się też coraz więcej głosów, że mieszkańcy woj. warmińsko-mazurskiego lekceważą obostrzenia, a na ulicach widać sporo osób bez maseczek. Wirusolodzy wieszczą czarny scenariusz dla Warmii i Mazur oraz każdego regionu, którego mieszkańcy nie będą przestrzegać zasad. - Czy sytuacja się poprawiła? Pogorszyła się. Co może być przyczyną? To, że ludzie mają w nosie te restrykcje - ocenił sytuację na Warmii i Mazurach prof. Włodzimierz Gut. - Wówczas nie zostaje nic innego jak nabranie odporności zbiorowej. Wirusa złapią więc prawie wszyscy na danym terenie. Jaki będzie tego koszt? Ogromny - ocenił wirusolog.