Rośnie grupa przedsiębiorców, którzy w całym kraju otwierają swoje lokale, pomimo obowiązujących obostrzeń. Wysokie kary za łamanie zakazów nie odstraszają świadków. Wielu restauratorów czy właścicieli dyskotek uważa, że bardziej opłaca się zapłacić karę od sanepidu niż pozwolić na kolejne tygodnie bez żadnego dochodu.
Dość mają też m.in. właściciele lokali w Olsztynie. Właściciel lokalu V.S.20 na Starym Mieście już zapowiedział zorganizowane imprezy pod nazwą Wielki Come Back. Ponowne otwarcie ma nastąpić w nocy z 15 na 16 stycznia. Do późnych godzin nocnych ma trwać dyskoteka i karaoke. Co ciekawe, chętnych do wzięcia udziału w "wielkim powrocie" nie brakuje. Wydarzeniem zainteresowanych jest kilkaset osób, co pokazuje, że i zwykli mieszkańcy także mają już dość zamknięcia w domach.
CZYTAJ TEŻ: Ile osób umiera w warmińsko-mazurskim? PRZERAŻAJĄCE dane! 2020 rok najgorszy od lat!
W Olsztynie chcą otwierać lokale. Nie boją się koronawirusa i zakazów
Lokal V.S.20 to nie jedyny taki przypadek. W poniedziałek (11 stycznia) kilkudziesięciu przedsiębiorców z branży gastronomicznej spotkało się, aby ustalić, w jaki sposób otworzyć swoje lokale pomimo rządowych zakazów. Właściciele narażają się na wysokie kary za złamanie obowiązujących obostrzeń, ale - jak tłumaczą - każdy kolejny tydzień z opustoszałymi lokalami przybliża ich do bankructwa.