Księży Lasek to mała wioska pomiędzy Rozogami a Szczytnem. Położona jest w całkowitej głuszy. Ludzie żyją tam z hodowli bydła. Wieś biedna, ale ze spokojnymi ludźmi. Wielu z nich pracuje za granicą. − Ja tu z Grecji wróciłem, pracuję tam jako spawacz. Fajnie się tu mieszkało. Był spokój, sąsiedzi mili. Nawet tamten Jacek, co zastrzelił Mirka, nikomu nie zawadzał − mówi reporterowi "Super Expressu" mieszkaniec wsi. Mężczyzna, z którym rozmawialiśmy, opowiedział nam również historię, która wydarzyła się kilka lat temu.
Drewniany domek 52-letniego Jacka Z. stanął w płomieniach. Na pomoc przybiegł sąsiad − Mirosław B. 47-latek nawet nie zastanawiał się chwili dłużej, wbiegł w ogień i uratował znajomego z płonącego budynku. A po latach zamiast wdzięczności, spotkała go najgorsza kara.
Ofiara i sprawca znali się bardzo dobrze. Mieszkali niedaleko siebie. Obojgu życie się nie układało i to ich do siebie zbliżyło. Jednego zostawiła żona i odeszła z innym, a drugi nie mógł znaleźć swojego miejsca na świecie.
Jacek Z. z zimną krwią zabił swojego znajomego. Strzelił do niego z długiej broni
Jak udało nam się ustalić, Mirosław B. († 47l.) kilka lat temu wystąpił nawet w programie „Sprawa dla reportera”. Opowiedział na wizji swoją tragiczną historię. Wspominał o tym, jak musiał zamieszkać w przyczepie po tym, kiedy zostawiła go żona. Po tym fakcie, jak słyszymy od naszego rozmówcy, mężczyzna zmienił się. − Czekał na pieniądze od byłej żony i miał się stąd wyprowadzić, ale nie zdążył − podsumował pan Adam, mieszkaniec wsi Księży Lasek.
W piątek (23 sierpnia), po godzinie 14, na teren posesji 47-letniego Mirosława B. wszedł 52-letni Jacek Z. Napastnik oddał w kierunku znajomego kilka strzałów. Sąsiedzi, słysząc dziwne odgłosy i widząc spacerującego z bronią sąsiada, wezwali policję. Na widok mundurowych Jacek Z. zabarykadował się w budynku gospodarczym.
Polecany artykuł:
Podejrzany został zatrzymany przez kontrterrorystów. Trwa ustalanie okoliczności tragedii
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski mówił w piątek wieczorem, że na terenie posesji rzeczywiście znajduje się uzbrojony mężczyzna i osoba, do której oddano co najmniej jeden strzał z broni palnej, i która "prawdopodobnie nie żyje".
Przekazał też wtedy, że policja otoczyła posesję i próbuje prowadzić negocjacje z podejrzanym. Zaznaczył jednak, że mężczyzna ten nie podejmuje prób kontaktu z policyjnymi negocjatorami. Dlatego − ze względów bezpieczeństwa − prokurator i funkcjonariusze nie mogli wejść na teren posesji.
To udało się dopiero w sobotę, 24 sierpnia, około godziny 5 nad ranem. Policjanci przystąpili do szturmu i zatrzymali podejrzanego. Obecnie trwają czynności śledcze na miejscu zbrodni, a sprawca jest w rękach policji. To tragiczne zdarzenie wstrząsnęło małą wioską oraz pozostawiło mieszkańców w wielkim szoku.