Ciężko pobili 38-latka i zostawili na drodze. Trzy dni później zmarł w szpitalu
Apelacje złożyli obrońcy. Chcieli oni zmiany kwalifikacji prawnej - z zabójstwa z zamiarem ewentualnym na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. W ich ocenie, co podkreślali to też w swoich wystąpieniach sami oskarżeni, nie było zamiaru zabójstwa. Prokuratura chce utrzymania kar. Wyrok sądu odwoławczego ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu.
Do zbrodni doszło wieczorem 11 września 2021 roku, na drodze między dwoma wsiami w gminie Wieliczki w powiecie oleckim. Policja otrzymała zgłoszenie o mężczyźnie leżącym na drodze. Ciężko pobitemu 38-latkowi pierwszej pomocy udzielali funkcjonariusze z wysłanego na miejsce patrolu. Potem mężczyzna trafił do szpitala w Ełku, gdzie zmarł trzy dni później.
Na miejscu zbrodni policja zatrzymała do kontroli drogowej samochód, którym jechało dwóch pijanych mężczyzn, obecnie w wieku 37 i 30 lat, podejrzewanych o pobicie. Okazało się, że pojechali oni do innego znajomego i razem z nim wrócili na drogę.
Początkowo śledczy postawili im zarzut pobicia i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Gdy pobity zmarł, zarzuty zmieniono na zabójstwo. Sąd Okręgowy w Suwałkach przyjął, iż sprawcy działali z zamiarem ewentualnym, skazał obu nieprawomocnie na kary po 14 lat więzienia, mają też oni zapłacić solidarnie bliskim zmarłego 80 tys. zł w formie częściowego zadośćuczynienia. W ocenie tego sądu, obiektywnie trudno mówić o jakimś sensownym motywie tej zbrodni. Z zebranych w sprawie materiałów wynika, że doszło do kłótni w samochodzie, a poszło o jakieś zatargi, nieporozumienia z przeszłości.
Polecany artykuł:
Oskarżeni nie chcieli zabić. "Wszystko stało się nagle, spontanicznie"
Obrońcy kwestionują przede wszystkim kwalifikację prawną czynu i zamiar. W ich ocenie, można mówić o pobiciu ze skutkiem śmiertelnym, a nie o zabójstwie. Chcą też, aby sąd odwoławczy zmienił wysokość zasądzonego zadośćuczynienia, bo kwota 80 tys. zł - jak argumentują adwokaci - znacznie przekracza możliwości finansowe oskarżonych. Prokuratura apelacji nie składała, karę uważa nawet za zbyt łagodną. Nie widzi też podstaw do zmiany wysokości zasądzonego zadośćuczynienia.
- Nie chcieliśmy znajomego skrzywdzić, nie było zaplanowane ani jego pobicie, ani zabójstwo - przekonywał jeden z oskarżonych. Twierdził, że gdyby planem było zabójstwo, to nie stałoby się to "na środku głównej drogi" i dodał, że znajomego - po wspólnym spożyciu alkoholu - wraz ze współoskarżonym odwozili do domu. - To wszystko stało się nagle, naprawdę spontanicznie - mówił przed sądem apelacyjnym.